niedziela, 7 kwietnia 2013

12. Feel This Moment.

- Zdążysz zjeść śniadanie? - usłyszałam głos dobiegający z dołu.
- Nie! Kupie coś szybko po drodze w piekarni - odpowiedziałam szybko, po czym wróciłam do malowania rzęs. Kiedyś w końcu musiało to nastąpić. Zapomniałam nastawić wczoraj budzika i zaspałam. Biegałam teraz po całym domu jak kot z pęcherzem, w celu jak najszybszego zebrania się. Wybrałam pierwsze lepsze ubrania z szafy, włosy rozpuściłam, torba przez ramię i po 20 minutach byłam gotowa. Zdążyłam jeszcze tylko upić szybko łyk herbaty i musiałam już wychodzić.
- Czekaj, podwiozę Cię, nie będziesz przecież biegła w taką pogodę - uśmiechnęła się ciepło ciocia i zaczęła się ubierać.
Fakt, pogoda była tragiczna. Zimno nie było, ale za to lało jak z cebra.
- Słuchaj ciociu... - zaczęłam niepewnie gdy już siedziałyśmy w samochodzie.
- No co tam? - nie odrywała wzroku od drogi.
- Bo wiesz... Dzisiaj jest piątek...
- Mhmm...
- I chciałam pójść na imprezę, do klubu...
- Mhmm...
- Z Nathanem i chłopakami, pewnie będą też ich dziewczyny...
- Mhmm...
Odpowiesz coś w końcu? -.-
- To jak, zgadzasz się?
- Nie - usłyszałam szybko w odpowiedzi. Zatkało mnie, bo myślałam, ze taka rozmowa to będzie tylko formalność. Siedziałam chicho wbita w fotel nie mówiąc ani słowa.
- No przecież żartuję! Idź, baw się, korzystaj z młodości!- powiedziała po chwili śmiejąc się głośno.
- Boże, a już się przestraszyłam, że Cię podmienili... - odetchnęłam z ulgą.
- Za dobrze tu ze mną masz, ale ufam, że jesteś mądrą dziewczyną - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- No pewnie, że tak - zapewniłam ją.
Po kilku minutach byłyśmy pod szkołą. Pożegnałam się i zaczęłam biec do środka budynku. Szybko zostawiłam mokre rzeczy w szafce i zaczęłam kierować się w stronę sali, w której miałam mieć lekcje. Podobnie jak wczorajszego dnia, strasznie nudziło mi się bez Caroline. Lekcje na szczęście szybko mi zleciały, dlatego już po paru godzinach wracałam z powrotem do domu.
Zdjęłam ubrania i skierowałam się do kuchni. Nigdzie nie widziałam cioci, ale za to czerwona karteczka na lodówce była widoczna z promienia 1km. 'Poszłam na zakupy, koło 17 powinnam wrócić ;)'. Wzruszyłam tylko ramionami i od razu poleciałam na górę. Wzięłam odświeżający prysznic i z wielką niechęcią otworzyłam szafę. No tak - w co ja mam się ubrać?! To nie, to za brzydkie, to trochę zdzirowate, to za kolorowe, to.. skąd ja to w ogóle mam?! Siadłam załamana na dywanie i bezradnie wpatrywałam się w stertę porozrzucanych ubrań. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy, a za chwilę głos cioci oznajmiający jej powrót. Krzyknęłam tylko, że jestem na górze, a chrzestna w mgnieniu oka znalazła się w moim pokoju.
- Dziecko, tornado tędy przeszło czy jak?
Spojrzałam na nią tylko błagalnym wzrokiem, mając nadzieję, że coś mi doradzi.
- No nie mów, że z tej całej sterty ubrań nie masz co na siebie włożyć.
- No właśnie nie bardzo...
- A to? - wzięła do ręki sukienkę.
- Oj nie...
- To może ta?
- Już niemodna...
Ciocia głośno westchnęła, po czym zabrała się za poszukiwanie kolejnych ciuchów.
- A to co to? - pokazała na małą czarną.
Kąciki ust momentalnie powędrowały do góry. Jak ja mogłam zapomnieć o tej kiecce? Szybko pognałam do łazienki żeby się przebrać. Pasowała idealnie. Stojąc tak przed lustrem dostałam sms. Nathan. 'Będę po Ciebie o 20 ;)'. Idealnie, akurat zdążę wszystko zrobić. Zaczęłam się malować, co zajęło mi sporo czasu, a następnie prostować włosy. Po niecałej godzinie byłam gotowa. Zostało mi jeszcze jakieś 20 minut, więc postanowiłam dopracować szczegóły, typu pomalować paznokcie i dobrać biżuterię. Punkt 20 rozległ się dzwonek do drzwi. Ha! Wyrobiłam się!
- Paaaaaulaaaaa!
- Idę już chwila - odpowiedziałam cioci.
Nagle poczułam to dziwne uczucie w brzuchu. Ja się denerwuje? Dobra, spokojnie. To tylko impreza, przecież byłam już nie na jednej. Włożyłam buty i powoli zaczęłam schodzić po schodach, modląc się w duchu żeby chociaż nie upaść. Okej, udało się. Stanęłam przed Nathanem i ciocią, którzy patrzyli na mnie z otwartymi buziami. Hmm, wnioskuję, że chyba nie wyglądam tak źle :D.
- To jak, jedziemy? - spytałam uśmiechając się do chłopaka.
- Taaak... - otworzył mi drzwi i wyszliśmy na zewnątrz.
Po chwili siedzieliśmy już w taxówce.
- Jezu słodki, Paula, wyglądasz niesamowicie - w końcu usłyszałam to, na co niecierpliwie czekałam.
- Dziękuję, Ty też całkiem nieźle - serio, wyglądał mega przystojnie.Uśmiechnął się w odpowiedzi.
- A gdzie chłopaki?
- Umówiliśmy się już na miejscu.
- Ok - nerwowo zaczęłam bawić się swoimi palcami. Ja naprawdę się denerwowałam!
- Hej, co się dzieje? Nie mów mi tylko, że się boisz.
- Trochę...
- Przestań - spojrzał na mnie - uwierz, nie będzie tak źle - wyszczerzył się i spojrzał głęboko w oczy.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Eeeeej, w takim klubie to ja jeszcze nie byłam! Dwóch ochroniarzy, ogromne drzwi wejściowe, kolejka ludzi zupełnie jak na filmach. Całość prezentowała się naprawdę bardzo dobrze. Przypomniałam sobie o jednym ważnym fakcie.
- Nathan, przecież mogą mnie tu nie wpuścić - szepnęłam chłopakowi do ucha, gdy szliśmy w stronę wejścia. On ścisnął tylko moją rękę i pewnym krokiem podszedł do tych dwóch mięśniaków, którzy stali przed wejściem. Weszliśmy bez problemu. No tak, przecież to gwiazda. W środku mnie zamurowało. To było jak jeden ogromny, luksusowy dom. Przeważające kolory czerni, gdzie nie gdzie czerwieni, niebieskiego i zielonego. Goście z 'wyższej półki'. Trzymałam się tylko kurczowo ręki Nathana, w obawie, że zaraz gdzieś się tu zgubię. Chłopak pociągnął mnie w jakimś kierunku, jak się później okazało do naszego stolika, przy którym siedzieli już chłopaki.
- Idą, widzę ich - usłyszałam Siva'e.
- No w końcu! Ile można czekać! - odezwał się Jay, który siedział tyłem do nas. Wziął łyk piwa i odwrócił się, aby nas przywitać. W tym samym momencie cały alkohol z jego ust znalazł się na podłodze.
- Jay, idioto! - krzyknął Nathan, który w ostatniej chwili nas odciągnął.
- Siva! Mogłeś uprzedzić, że ona tak ładnie wygląda! - rzucił do kolegi.
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem.
- Jay, słońce, nie denerwuj się tak bo wszystkie loczki Ci się wyprostują - powiedziała do niego blondynka, która nawet nie wiem kiedy znalazła się obok nas. Towarzyszyła jej brunetka.
- Dobra, miałeś prawo się zapluć - poklepała go po ramieniu, tym samym mierząc mnie od góry do dołu. - Jestem Kelsey a to Nareesha - uśmiechnęła się szeroko i podała mi rękę. Brunetka zrobiła to samo.
- Już, koniec tych uprzejmości! Kieliszki w dłonie i pijemy! - zarządził Max.
Wszyscy posłusznie chwyciliśmy za szkło i gdy już podnosiliśmy je do ust...
- Chwila! Jeszcze toast! - krzyknął przerażony naszym pośpiechem Tom. - Więc, proponuję wypić za Paulę, naszą nową, piękną, uśmiechniętą koleżankę, która od dziś oficjalnie zostaje przyjęta w grono The Wanted!
Wyszczerzyłam się szeroko, gdy wszyscy przytaknęli Tomowi. Po chwili w kieliszkach nie było już alkoholu. Wódka lała się strumieniami, a z każdą wypitą kolejką chłopakom i Kelsey przybywało humoru i odwagi. Nareesha piła mało, tłumacząc się bólem głowy. Gdy wszyscy pili w najlepsze, ja czekałam niecierpliwie aż w końcu pójdziemy tańczyć. Muzyka była niesamowita, a duży parkiet aż sam się prosił, aby na niego pójść i się bawić. Zaczął lecieć remix Feel This Moment. Nogi same rwały mi się do tańca, ale jakoś wstydziłam się sama iść. Nagle poczułam jak Nathan chwyta moją dłoń i prowadzi na parkiet. Automatycznie uśmiechnęłam się szeroko i po chwili tańczyliśmy już w najlepsze. Długo nie musieliśmy czekać aż dołączy do nas reszta. Max z Jayem mało co nie przewrócili się biegnąc w naszą stronę. Nawet Siva i Nareesha do nas dołączyli. Jeju, jak oni słodko razem wyglądali. Cały czas tańczyłam z Nathanem. Mógł sobie mówić co chciał, ale tancerzem to on złym nie był. Po kilku piosenkach odbił mnie Tom. Śmiałam się jak głupia, ponieważ taniec Toma przypominał jakiś taniec godowy, ale przynajmniej nie tańczył jak większość chłopaków od prawej do lewej. Po skończonym kawałku oznajmił, że idzie zapalić i czy może też mam ochotę. I to chłopie nawet nie wiesz jak bardzo! Od przyjazdu tutaj nie paliłam, a korciło mnie jak cholera. Nie wiem czy byłam uzależniona czy nie, ale czasami po prostu musiałam zapalić. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie Tom poczęstował mnie papierosem.
- Młody wie, że palisz?
- Jakoś nie było okazji, żebym mu powiedziała.
- Znając go pewnie zacznie prosić Cie, żebyś rzuciła. Użeram się z nim już od dobrych paru lat.
- Prosić zawsze można - wypuściłam powoli dym z ust.
Po skończonej 'przerwie' wróciliśmy do klubu. Zauważyłam, że Nathan siedzi przy naszym stoliku, więc przysiadłam się do niego.
- Paliłaś? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Mhmm - upiłam łyk drinka, który wcześniej zamówiłam.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że palisz?
- Bo nigdy nie pytałeś. Ale to chyba niczego nie zmienia, prawda? - spojrzałam na niego wyczekująco. Nie lubiłam, gdy ktoś zabraniał mi palić albo kazał rzucić.
- Przecież do niczego Cię nie zmuszę, a sądząc po Twoim zachowaniu raczej nie masz zamiaru z tym skończyć. Może kiedyś sama się przekonasz, że to szkodliwe - uśmiechnął się.
No tego to się nie spodziewałam. Liczyłam na jakieś godzinne kazanie, a tu proszę.
 - Masz u mnie plusa - uśmiechnęłam się i  pocałowałam go w policzek - Chodź tańczyć - wyciągnęłam do niego rękę. Od razu ją chwycił i poszliśmy na parkiet. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Tańcząc z Nathem przyglądałam się co robi reszta. Tom z Kelsey co chwila się wywracali, Max stal oparty o ścianę z piwem w ręku obczajając wszystkie laski, Jay wyrywał jakąs blondzie, a Siva z Nareeshą miziali się przy stoliku. Byłam szczęśliwa, że ich wszystkich poznałam. W końcu nadszedł ten moment, kiedy leci tzw. 'wolny kawałek'. Nathan uśmiechnął się tylko łobuzersko i bez żadnych skrupułów przyciągnął mnie blisko do siebie, kładąc na moich biodrach swoje dłonie. Odruchowo zarzuciłam mu na szyję ręce i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Poczułam jego oddech na swojej szyi a po chwili również jego ciepłe wargi, które delikatnie musnęły moją skórę. Dreszcz przeszedł mnie od stóp do głów, a ja odruchowo bardziej do niego przylgnęłam. Chłopak zaczął błądzić swoimi dłońmi po mojej talii a we mnie dosłownie temperatura wzrosła do 100 stopni. Opanuj się, Paula! Nie przy ludziach! Całe szczęście piosenka nie trwała długo, więc od razu się od niego oderwałam. Spojrzałam mu w oczy. Znałam ten wzrok. To był ten sam co wtedy w samolocie. Przepełniało go pożądanie, zresztą co tu dużo mówić, mnie też.
- Gołąbeczki nie chcę Wam przeszkadzać, ale Jay rzyga w kiblu a pilnuje go Max, który za chwilę sam puści pawia - podeszła do nas Kelsey. Otrząsnęliśmy się i od razu ruszyliśmy w stronę toalet. Myślałam że wybuchnę śmiechem. Jay przytulał sedes co chwila wymiotując a ledwo trzymający się na nogach Max, odgarniał mu z twarzy loczki głaszcząc go po głowie. Za nimi stał Tom, który dosłownie płakał ze śmiechu.
- Dobra panowie, wracamy do domu - powiedział Nath i zaczął zamawiać dla każdego taxówki, dla nas także. Tom, Kelsey i Max w jednej, Siva z Nareesha w drugiej, a ja Nathan i Jay w trzeciej. Przez całą drogę śmiałam się wniebogłosy z Jaya, który jęczał, że mało brakowało a zwymiotowałby na swoją nowo poznaną koleżankę, której imię zapomniał a numeru telefonu nie wziął. Gdy dojechaliśmy pod dom chłopaków, Nathan poprosił mnie żebym pomogła mu z loczkiem. Zaprowadziliśmy go od razu do swojego pokoju, po czym walnęliśmy na łóżko. Zapewnił nas, że sam się przebierze, więc zeszliśmy na dół. W kuchni zastaliśmy Maxa szukającego czegoś w lodówce.
- Gdzie reszta?- spytał Nathan.
- Tom śpi a Siva pojechał do Nareeshy. Nie widziałeś gdzieś wody?
Stała koło mnie więc mu ją podałam. W geście podziękowania przytulił się do mnie całą powierzchnią swojego ciała po czym udał się na górę do swojego pokoju. Zostaliśmy sami.
- Dobra, to ja już będę lecieć - oznajmiłam.
- Daj spokój, jest już późno, przecież możesz przenocować u nas - chłopak momentalnie znalazł się przy mnie.
- Ale taksówki przecież jeżdżą, tak? - uśmiechnęłam się i zaczęłam kierować się do wyjścia.
Nathan złapał mnie za rękę i przyciągnął tyłem do siebie.
- Zostań.. - wyszeptał mi przy uchu odgarniając na bok moje włosy. Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru poczułam na swojej skórze jego oddech, a następnie wilgotne wargi, które dotknęły mojego karku. Nogi ugięły się pode mną, a serce zaczęło szybciej bić.
- Nie dzisiaj.. - musiałam mu odmówić. Byłam pijana, on zresztą też. Może nie tak bardzo, no ale jednak. Poza tym, nie będę zostawała na noc u chłopaka, którego znam zaledwie tydzień, a Bóg wie co mogłoby się dzisiaj wydarzyć.Wyszłam pewnym krokiem z ich mieszkania i wsiadłam do taksówki, która właśnie tędy przejeżdżała. Wracając do domu cały czas myślałam o Nathanie i o tym, żeby do niego wrócić. Ale całe szczęście byłam już pod moim domem, więc zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się prosto do swojego pokoju. Ciocia pewnie już dawno spała, więc starałam się być jak najciszej. Wzięłam szybki prysznic i przebrana w piżamę po 30 minutach leżałam już w łóżku. Postanowiłam jeszcze tylko uchylić okno, żeby rano w pokoju nie dawało gorzelnią...



Szczyt szczytów żeby tak źle napisać rozdział. Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać, ale ostatnio miałam takie urwanie głowy, że ledwo co żyję -.-Serio, nie jestem z niego zadowolona, ale nie bijcie :( Uwielbiam Was wszystkie, moje czytelniczki ♥

8 komentarzy:

  1. aaaaa jak mi ryjek cieszył się czytając ten rozdzial :D !
    hah te subtelne wtrącenie Kelsey w takim momencie o Jayu i Maxie xD padlam xD

    kochanie, glowka do gory - jestem z Toba - chociaz myslami bo inaczej nie da rady deczko ;p :)

    usmiechnij sie Slonce i jedziemy dalej :) !
    uspokoj tam swoje sprawy i czekam na nexta ! <3
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myślałam...
    No ale fajną mieli imprezę, nie ma co ^^
    Oj tam, oj tam..rozdział jest napisany fenomenalnie, a nie źle ;)
    No nic, czekam na następny
    + zapraszam do siebie :
    http://missyoutw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha no to nieźle się chłopaczki zrobili, a szczególnie loczek ^^
    Nie będę bić, bo rozdział ŚWIETNY!
    I czekam na więcej :)
    Buziak ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny xD
    I przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdział, ale nie mogłam...

    L.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty chyba żartujesz! Ten rozdział jest świetny! :) Kocham Ciebie i twój blog! ♥ Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział. :* Zapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmiałam się razem z Tomem. xd
    Romantycznie było...do czasu. ^^
    Mimo co rozdział naprawdę świetny. :D
    Czekam na kolejny. ;*
    Wbijaj do mnie. ^^
    http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Źle ? co Ty odwalasz ?! Rozdział jest zajebisty ! Kocham tego bloga *.* Proszę szybko o nexta :) PROSZĘ, tak ładnie proszę :P
    No i Wenyyy :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no, rozdział SUPER ! I nie mów, że jakiś beznadziejny itp.! Pisz szybko nexcika ;)
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń