czwartek, 28 marca 2013

11. Rozmiar stanika?

'To będzie dobry dzień!'. Obudziłam się i od razu na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Kontaktuję dopiero od niecałej minuty, jednak moje przeczucia nigdy nie kłamią. Jak nigdy, szybko zerwałam się z łóżka i pędem pod prysznic. Z mokrymi włosami zaczęłam przeszukiwać szafę w celu znalezienia czegoś normalnego do szkoły. Dobra, może być. Migiem wróciłam do łazienki żeby się pomalować i doprowadzić do ogólnego porządku. Fryzurą to za bardzo się nie popisałam. Spięłam włosy w kok, jednak całość, wbrew moim oczekiwaniom wyglądała całkiem nieźle. Cała w skowronkach zbiegłam na dół na śniadanie.
- Dzień dobry! - krzyknęłam w progu kuchni, uśmiechając się od ucha do ucha.
- No, no, widzę, że humorek dopisuje - zauważyła ciocia.
- Dopisuje, dopisuje - potwierdziłam. - Co tak ładnie pachnie?
- Jajecznica. Wiem, że dawno jadłaś, dlatego pomyślałam, że masz może ochotę.
- Pewnie, że mam! Kochana jesteś - przytuliłam ją i pocałowałam w policzek.
- Ty naprawdę masz dobry humor!
- A kiedy ja nie mam dobrego humoru? - zaśmiałam się.
- W Polsce aż tak szczęśliwa nie byłaś, nie kłam - przyjrzała mi się dokładnie.
- Mówiłam Ci przecież, że chce zacząć wszystko od nowa, zapomnieć o przeszłości. Jak narazie idzie mi całkiem nieźle, więc nie martwię się na zapas - wytłumaczyłam spokojnie nabierając na widelec porcję jajecznicy.
- Moja mała! - podsumowała ciocia.
Po skończonym śniadaniu wróciłam z powrotem do pokoju spakować torbę i wziąć kurtkę. Gotowa zaczęłam szykować się do wyjścia.
- Jakieś życzenia specjalne względem obiadu, moja droga pani? - spytała żartobliwie chrzestna.
- A właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć! Po szkole umówiłam się z Nathanem i nie wiem czy wstąpie do domu na obiad, więc nie musisz się mną przejmować jakby co.
- O proszę. A dokąd to towarzystwo się wybiera? - skrzyżowała ręcę, opierając się o futrynę.
- W sumie to nie mam pojęcia - przestałam się ubierać i zastanowiłam się chwilę.
- Przecież żartuję! Nie ma sprawy, idź. Tylko jeśli miałabyś wrócić jakoś później, to zadzwoń. I zjedz coś koniecznie!
- Dobrze, obiecuję. - pocałowałam ją w policzek. - Pa!
Przełożyłam torbę przez ramię i już po chwili byłam w drodze na przystanek. Nie przeszłam 100 metrów, a pojawił się koło mnie zgrabny, czarny, sportowy samochód. Rozpoznałam właściciela.
- Jeśli nie boisz się, że ktoś znowu nas zobaczy to wsiadaj, podwiozę Cię - to był David. Wywróciłam tylko oczami na jego słowa i bez wahania wsiadłam do samochodu.
- Uuu ryzykantka!
- Daruj sobie - zaczęłam się śmiać.
- A tak naprawdę, to mam nadzieję, że nie miałaś wczoraj żadnych nieprzyjemności z powodu mojej osoby?
- Nie, spokojnie. Wszystko wyjaśnione.
- Cieszę się...
No jakoś nie widzę -.-
Po niecałych 10 minutach byliśmy na parkingu szkoły. Razem weszliśmy do budynku i już po chwili siedzieliśmy w sali na lekcji geografii. Szukałam wzrokiem Caroline, jednak nigdzie jej nie widziałam. Postanowiłam napisać sms czy wszystko w porządku.
- "Jestem trochę przeziębiona, nic poważnego. Ale do szkoły przyjdę dopiero w następnym tygodniu :(".
No nic, jakoś dam sobie radę. Mam jeszcze Michaela i Davida, więc sama nie zostanę. Mimo, że już prawie tydzień chodzę do tej szkoły, to dalej mam problem z całkowitym zaaklimatyzowaniem się. Do tego cały czas czuję na sobie wzrok Kate, szczególnie gdy koło mnie jest Dave. Wszystkie lekcje przebiegły jakoś monotonnie, bez żadnych rewelacji. Na stołówce jak zwykle siedziałam przy stoliku z chłopakami. Chociaż przez chwilę się nie nudziłam. Mimo tego znużenia, jakie dziś panowało, cały czas myślałam o dzisiejszym popołudniu. Ciekawiło mnie dokąd pójdziemy i co będziemy robić... Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek, oznajmiający koniec dzisiejszych lekcji. Jak na rozkaz zerwałam się z krzesła i zaczęłam kierować w kierunku szafki. Nałożyłam kurtkę, przejrzałam się jeszcze szybko w lustrze i po stwierdzeniu, że może chłopak nie ucieknie ode mnie z krzykiem, pewnym krokiem wyszłam z budynku. No ale tego to ja się nie spodziewałam... Owszem, czekał na mnie Nathan. Co więcej! Przyjechał nawet po mnie samochodem. Jednak moją uwagę skupiła wijącą się koło niego Kate. Szczerzyła się i chichotała jak głupia, a gdy mnie zobaczyła, 'przypadkiem' przejechała dłonią po jego klatce piersiowej." Wywłoko Ty jedna!" dosłownie gotowałam się w środku. Zaczęłam iść w ich kierunku.
- No cześć - uśmiechnął się Nathan, gdy stanęłam koło niego.
- Cześć - pocałowałam go w policzek. Zdziwił się, ale miałam nadzieję, że wie w co gram. Dosłownie po sekundzie objął mnie w talii, uśmiechając się dyskretnie. Dzięki Bogu załapał o co chodzi.
- Więc dokąd jedziemy? - ciągle trzymałam się swojej roli.
- Niespodzianka - odpowiedział niskim, męskim głosem, aż mnie ciary przeleciały. - O Kate, zapomniałam o Tobie. Do jutra, tak? - uśmiechnęłam się sztucznie. Widać było, że blondyna kipi ze złości, jednak zachowała pokerową twarz.
- Tak do jutra. Narazie Nathan - pokazała szereg swoich białych zębów, po czym zalotnie spoglądając na chłopaka zaczęła iść w swoim kierunku.
- Małpa - wysyczałam, patrząc jak odchodzi przy okazji kręcąc tyłkiem na prawo i lewo.
- Przestań, nie trać niepotrzebnie nerwów na taką lalę.
Spojrzałam na niego zadowolona.
- Swoją drogą, coraz bardziej podobają mi się te nasze scenki przed Twoją szkołą - poruszył śmiesznie brwiami.
- Nie przyzwyczajaj się tak - spojrzałam na niego znacząco.
- Dobra, to jak? Możemy już jechać? - otworzył mi drzwi.
- Zależy gdzie
- Mówiłem już, że to niespodzianka - zamknął za mną drzwi i za chwilę siedział już na miejscu kierowcy.
- I jak tam minął Ci dzień?
- Bez rewelacji, nic szczególnego się nie działo. Caroline chora, więc nawet z kim pogadać za bardzo nie miałam.
- A ten, jak mu tam, David? Myślałem, że się kolegujecie - zmienił ton.
- Bo tak, ale wiesz, Caroline to on mi nie zastąpi.
- I ma szczęście - wymamrotał pod nosem, ale już nie zareagowałam.
Jechaliśmy jakimiś dziwnymi uliczkami, ale muszę przyznać, że trasa była przyjemna dla oka. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się przed pięknym, białym domem.
- No nie mów, że Ty tu mieszkasz - oczy wyszły mi na wierzch.
- Tak jakby - wzruszył tylko ramionami i zaczął wjeżdżać na podjazd.
Wyszłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Pierwsze co od razu wpadło mi w oko to duży i zadbany ogród. Zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi wejściowych. Po obu stronach dróżki posadzone były różnego rodzaju zielone roślinki. Całość wyglądała naprawdę cudownie! Jak na dobrze wychowanego przystało, Nathan otworzył mi drzwi i przepuścił pierwszą.
- Jesteśmy! - krzyknął tak głośno jak tylko mógł.
- Kto tu jeszcze mieszka? - zapytałam przestraszona.
- Całe The Wanted - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Mogłeś mnie uprzedzić! - krzyknęłam szeptem ( bardzo logiczne xD ), gdyż usłyszałam dziwne dźwięki przypominające trzęsienie ziemi. Niestety, jednak nie. Ujrzałam zbiegających ze schodów 4 chłopaków.
- No nareszcie! - usłyszałam czyjś głos, jednak jeszcze nie wiedziałam czyj.
Pierwszym, który dotarł do nas był Max. Zatrzymał się od razu gdy nas zobaczył, w skutek czego reszta chłopaków zderzyła się z jego plecami.
- Aaaał! Idioto, czego tak stoisz w miejscu! - krzyknął Tom łapiąc się za głowę, którą uderzył w tył przyjaciela. - Oł, dobra już wiem.
Wszyscy stanęli w rządku i nam się przyglądali. Po jednej stronie oni, po drugiej my. Z boku musiało to dość śmiesznie wyglądać, jednak nikt się nie odzywał. Stojąc koło Nathana, wspięłam się delikatnie na palce i nie spuszczając z chłopaków wzroku, słyszalnym szeptem pierwsza się odezwałam.
- Coś czuję, że chyba źle wyglądam po całym dniu w szkole.
W jednej chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem. No w końcu!
- A myślałem, że wyolbrzymiałeś, że jest taka ładna! - odezwał się Jay, po czym dostał po głowie od Sivy.
- Więęęęc, witaj w naszych skromnych progach, przeurocza koleżanko zwana Paulą - wyszczerzył się Tom i przytulił mnie z całej siły. Wzięła z niego przykład reszta chłopaków i już po chwili z każdym się zapoznałam.
- Dobra, koniec tych czułości - odciągnął mnie od nich Nathan - głodna pewnie jesteś, chodź do kuchni, zaraz coś przygotuję.
- Uuuuuu, nasz Baby Nath będzie gotował - powiedział wyraźnie zadowolony Max - No, no, dziewczyno, musiałaś mu się naprawdę spodobać, skoro sam z własnej woli postanawia coś przyrządzić.
- Nic nie mów, bo za chwilę się zawstydzi i  rozmyśli! - krzyknęli przerażeni Siva z Jayem i czym prędzej pognali do kuchni.
Zaśmiałam się tylko cicho i poszłam razem ze wszystkimi. Nathan zabrał się za robienie naleśników, natomiast reszta zespołu postanowiła mnie przesłuchać.
- Ile masz lat? - Siva
- 18, mówiłem Wam przecież - odpowiedział za mnie Nath.
- Cicho tam być! - krzyknął Tom i zaczął pytać.
- Jesteś z Polski, tak?
- Tak.
- Rodzeństwo?
- Nie.
- Zainteresowania?
- Języki obce i moda.
- Ulubiona potrawa?
- Chińszczyzna.
- Ulubiony przedmiot?
- Matma - wybałuszył oczy, jednak pytał dalej.
- Ostatnio obejrzany film?
- Jeden dzień.
- Obcasy czy adidasy?
- Zależy od sytuacji.
- Cola czy sprite?
- Zdecydowanie cola.
- Rozmiar stanika 75 B czy C?
- 75 B. Osz Ty! - dopiero teraz zauważyłam w co ze mną grał.
- Wiedziałem! - krzyknął Jay - Max wisisz mi 50 - powiedział dumnie do kolegi, a ten niechętnie wyjął pieniądze z portfela.
- Serio? Zakładaliście się o jej rozmiar stanika? - odezwał się w końcu Nathan - Głąby.
- Nie głąby, tylko wyrocznie! - zaprzeczył loczek.
Zaczęłam się śmiać z tej całej sytuacji. Chłopcy popatrzyli na mnie i za chwilę sami zaczęli się głośno śmiać.
- No to wesoło tutaj z Tobą będzie - zatarł ręce Tom.
Po kilku minutach wszyscy zajadaliśmy się naleśnikami. Po skończonym posiłku cała piątka postanowiła oprowadzić mnie po domu. Za przewodnika robił Tom.
- Wycieczka, patrzymy na prawo! - stanęliśmy w salonie. - Po mojej lewej stronie znajdują się dwie kanapy i trzy pufy. Po przeciwnej stronie wisi 80 calowa plazma, którą sam osobiście wybierałem. Uwagę przykuwa także wieża, głośniki, nagrody oraz różne inne. Wycieczka, idziemy dalej! - zarządził Tom i udaliśmy się do, jak to nazwali chłopcy, 'najlepszego i najbardziej relaksującego pomieszczenia w całym domu', tzn. do piwnicy. Znajdowała się tam siłownia z całym wyposażeniem, stół bilardowy, piłkarzyki i wszystko inne co uważali za potrzebne, a nawet niezbędne!
- Idziemy na górę! - posłusznie wszyscy udaliśmy się na piętro, gdzie każdy z chłopaków miał swój własny pokój. - pierwszy pokój po prawej jest Sivy, na przeciwko Jaya, na środku Maxa, a na końcu mój po prawej i Nathana po lewej. Dalej są też dwa gościnne. Łazienkę każdy ma osobno. Koniec wycieczki!
- Chodźmy na chwilę do mnie - szepnął mi na ucho Nathan i pociągnął do swojego pokoju. Brzydko to on tam nie miał. Dwie brązowe i dwie beżowe ściany, ogromne dwuosobowe łóżko, duża rozsuwana szafa, dwie komody i trzy szafeczki. Do tego rozsuwane drzwi na balkon. Podeszłam do jednej z szafek, na których stały zdjęcia. Jedno z nich przedstawiało jego prawdopodobnie z mama i siostrą. Wyglądali naprawdę na szczęśliwych...
- To Jessica? - spytałam, wskazując palcem na blondynkę.
- Mhm - podszedł do mnie również zaczął przyglądać się fotografii. - Chyba dwa lata temu...
Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.
- Nie lubisz Kate, prawda?
- Nie no, skąd taki pomysł - zaironizowałam.
- O co poszło?
- Pierwszego dnia podeszła do mnie na stołówce i zaczęła mówić różne nieprzyjemne rzeczy na Caroline. Zdenerwowała mnie i od tamtej pory jakoś za sobą nie przepadamy..
- Myślałem, że poszło o chłopaka czy coś w tym stylu
- W sumie też racja. Kate kocha się w Davidzie, ale on nie jest nią jakoś zbytnio zainteresowany. Przez to, że spędza razem ze mną, Michaelem i Caroline czas, jeszcze bardziej mnie nie lubi.
- Aha.
- Co aha?
- Nic, po prostu po wczorajszym wieczorze zauważyłem, że coś do Ciebie ma - spiął się.
- Znowu będziemy wałkować ten temat? Między mną a Davidem nic nie ma. Zresztą nawet gdyby było to co, mam zakaz? - nie wiem sama czemu podniosłam ton.
- Nie...
I nastąpiła dłuuuuga chwila ciszy.
- Przepraszam - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzeliśmy po sobie i uśmiechnęliśmy się. Rozmowa zeszła nam na inne tematy. Wypytywałam głownie o zespół, o to jaka jest reszta chłopaków. Dowiedziałam się, że Tom jest duszą towarzystwa. Cały czas się śmieje i robi ludziom różne dowcipy. Max jest podobny do Toma, ale bardziej rozsądny, czasami miewa złe humorki. Jay najpierw robi zanim pomyśli, a Siva jest tajemniczy. Jest również Kelsey i Nareesha, które są dziewczynami Toma i Sivy. Przeskakiwaliśmy tak z tematu na temat, aż w końcu dochodziła 20.
- Zasiedziałam się! Muszę jeszcze lekcje odrobić, wiec będę się już zbierać.
- Ok, odwiozę Cię.
Zeszliśmy na dół i tam zaczęłam żegnać się z chłopakami. Jay dosłownie nie chciał się ode mnie odkleić.
- Jutro jest piątek, masz jakieś plany? - spytał Tom uważnie mi się przyglądając.
- Niee, nie znam jeszcze okolicy, więc pewnie ten weekend spędzę na spokojnie.
- O nie, nie, nie słodziutka. Jutro uderzasz z całym The Wanted na imprezę! - krzyknął Max - W końcu trzeba kiedyś razem wypić!
- Jak to w końcu, dopiero co się poznaliście - odpowiedział Nath.
- Młody, Ty się nie udzielaj, starsi wiedzą lepiej - bronił Maxa Siva. - To do jutra, tak?
- No ok... - powiedziałam niepewnie. Nie znam ich prawie i głupio mi tak iść od razu z nimi na imprezę.
Wyszliśmy z domu i Nathan odwiózł mnie do domu. Całą drogę rozmyślałam nad dzisiejszym dniem. Wiedziałam, że przeczucia mnie nie zawiodą. Cieszę się, że poznałam chłopaków, bo są naprawdę pozytywnymi ludźmi, ale najbardziej cieszy mnie fakt, że mam to już za sobą. Po 20 minutach byliśmy pod moim domem.
- Dziękuję za dzisiaj - odezwał się Nathan.
- To ja raczej powinnam podziękować, urozmaiciłeś mi popołudnie. I to jeszcze jak!
- Mam nadzieję, że nie było to ostatnie takie popołudnie - uśmiechnął się.
- Pożyjemy, zobaczymy, a tymczasem uciekam do domu - odpowiedziałam wymijająco.
- Do jutra - przysunął się do mnie i pocałował w policzek. Prawdopodobnie się zarumieniłam, ale już mniejsza z tym. Wysiadłam z samochodu i weszłam do środka.
- Wróciłam! - krzyknęłam w progu.
- I jak było? - odezwał się głos z kuchni.
- Świetnie! Pojechaliśmy do niego i poznałam cały zespół. Są naprawdę fajni, ale co ważniejsze TAKIE CIACHA! - rozmarzyłam się i weszłam do kuchni. - Uciekam na górę, bo muszę jeszcze odrobić lekcje. Obiad jadłam, więc głodna nie jestem.
- Ok, ok, jazda na górę się uczyć! - zaśmiała się ciocia, a ja posłusznie udałam się do swojego pokoju. Po godzinie nauki, zdecydowałam, że czas najwyższy pójść spać. Wzięłam gorącą kąpiel, po czym przebrana w piżamę, zasnęłam w 5 minut.




Wiem, wiem, nabroiłam trochę z tym bratem polakiem, ale mam plan! :d Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo mi szczególnie ten rozdział nie przypadł do gustu. Ostatnio jakoś nie mam weny, ale obiecuję się poprawić! :)  Błagam, komentujcie, to naprawdę dla mnie ważne :(

6 komentarzy:

  1. *U* cudo kocham tego bloga <3
    WENY!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział...:) szybko pisz następny...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha no to ładnie Tom ją wziął na ten numer stanika :D
    Nie ma krępowania się, czas imprezować!
    Świetny rozdział, Kochana :D
    Czekam na nexta i życzę weny, żebym znów nie musiała tak długo czekać!
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahaha wybuchnelam z ta akcja stanikowa xD hahaha no nie zdzierżę <3
    xd siedze i sie brecham tak po prostu xd
    bejbe jak Ty sie rozkrecasz ! jaki dlugi i logiczny rozdzial ! tylko pogratulowac :D ... ;P bardzo mi się podoba i nie moge doczekac się imprezyyy ;p

    no i wreszcie poznala wszystkich glupoli :) !

    kissuję Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak akcja z rozmiarem stanika najlepsza. xd
    Zaciesz do końca dnia bedzie. ^^
    Nie no rozdział niesamowity. ;*
    A no i zapomniałabym:Impreeeezka. xd
    Tylko bez żadnych gwałtów mi tu prosze.;p
    Dawaj nexta. :D
    I wbijaj do mnie, noowy. ^^
    http://ifoundyou-twstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha! kolejny podbity blog!
    aww, dziewczyno jak Ty cudnie piszesz, jeszcze taka historia.. mało kto by wpadł na taki pomysł.
    Nie dawno odkryłam Twojego bloga i przeczytałam jednym tchem, jak tylko znalazłam. Powtórzę się, cudo. C:
    Na początku bad boy, cham Sykes który jednak zaopiekował się Paulą, później randka, spotkania, podwózki..
    I w końcu jak gentelmen zaprosił ją do siebie i poznał z chłopakami. fiu, fiu Panie Nathan, imponujesz mi.
    Hahahahhaha, ale ją wrobili z tym stanikiem. :d
    Max i Jay, zboooczuuuchy!
    Ah, ale teraz jaram się melanżem.
    The Wanted + Paula = gruby melanż.
    Nathan, liczę na Ciebie ( if you know what i mean ) :D
    mm, także do następnego. i weny kochana. xx

    OdpowiedzUsuń