środa, 30 stycznia 2013

2. Czy Ty siebie słyszysz?

Nie wiedziałam skąd, ale wydawało mi się, że już gdzieś go widziałam. Stał tak nade mną, aż w końcu postanowił się odezwać.
- Yy nie chciałbym być niekulturalny, ale to moje miejsce. - gestem ręki wskazał na krzesło, na którym aktualnie siedziałam.
- W takim razie nie bądź i znajdź sobie inne miejsce do siedzenia. - odpowiedziałam, po czym zdecydowanym ruchem odwróciłam się od niego. Chłopaka widocznie zamurowało, gdyż dalej za mną stał.
- Nie zrozumieliśmy się chyba. Chciałbym żebyś to Ty stąd poszła. - teraz to mnie zamurowało. Czy ja dobrze zrozumiałam? Chłopak (nieważne jak bardzo przystojny) wymagał od dziewczyny aby ustąpiła mu miejsca? Coś chyba nie tak.
- No jednak udawanie kulturalnego Ci nie wyszło. Czy Ty się w ogóle słyszysz? Żądasz od dziewczyny, aby ustąpiła Ci miejsca? Zastanów się trochę nad tym co mówisz.
- Nie wiesz kim ja jestem? Rozejrzyj się. Większość dziewczyn dałaby wszystko, abym Nathan Sykes chociaż na chwilę usiadł na ich krześle. Ba! Żebym chociaż rzucił okiem na ich siedzenia!
Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Rzeczywiście. Prawie wszystkie nastolatki śmiało spoglądały w jego stronę. Uśmiechały się i machały, a niektóre nawet podeszły do niego z prośbą o autograf lub wspólne zdjęcie. ZARAZ! On powiedział, że jak się nazywa?! No tak. Te niesamowite oczy, szeroki uśmiech, full cap. Paula, Ty sieroto! Jak mogłaś nie poznać Nathana Sykes'a? Ze zdziwienia, aż otworzyłam usta, co nie umknęło uwadze chłopaka.
- Co? Już wiesz kim jestem? Chcesz zdjęcie? Autograf? A może buziaka? - odpowiedział wyraźnie zadowolony z faktu, że go rozpoznałam. - Rozumiem, byłaś w szoku. Nie przejmuj się, przynajmniej nie zemdlałaś z wrażenia na mój widok, jak zwykły to robić inne fanki. A czy teraz mogłabyś w końcu ustąpić mi miejsca? - Po jego ostatnim wypowiedzianym zdaniu, automatycznie zacisnęłam usta.
- To przykre, co sława potrafi zrobić z człowiekiem. Rozumiem, że w momencie rozpoczęcia kariery wszystkie dobre maniery z Ciebie wyparowały. Ale nie, nie przejmuj się. Masz rację, trzeba korzystać ze sławy i chamsko wpieprzać się na czyjeś miejsca. - powiedziałam sarkastycznym tonem. Chłopak ze złości zrobił się czerwony. Już chciał mi coś odpowiedzieć, gdy nagle drobna kobieta krzyknęła : 'Pasażerowie lotu 1029 proszeni o podejście do bramek. Za 15 minut odlot do Londynu.'
Posłusznie wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Proszę. Możesz siadać - mówiąc te słowa spojrzałam na Natha. Z jego ust, można było wyczytać coś na miarę 'pff', po czym udał się w stronę bramki. Delikatnie się zdziwiłam widząc, że będziemy lecieć tym samym samolotem. Byłam przekonana, że sławne osoby mają prywatne odrzutowce, czy coś w tym stylu. Nic jednak nie powiedziałam i sama zaczęłam iść za innymi pasażerami lotu.

Z perspektywy Nathana:

Chyba pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja. Fakt, zachowałem się chamsko wypraszając ją z tego krzesła. Pokłócić się z nieznajomą, do tego niesamowicie ładną nieznajomą, o krzesło? No, no Nathan, ładną opinię sobie wyrobiłeś. Zresztą, co ona mnie obchodzi? Nie znam jej, prawdopodobnie nigdy więcej już jej nie zobaczę, więc czym tu się przejmować? Nie zaliczę tej - trudno, nie wie co traci. Chociaż te usta.. Delikatnie zaróżowione, pełne, namiętne.. i te oczy, które będą śniły mi się nocami. Nie, nie dam za wygraną. Lecimy tym samym samolotem, nie wszystko stracone. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale tak łatwo nie odpuszczę.

10 minut później

Z perspektywy Pauli:

Zajęłam sobie miejsce pod oknem. Wygodnie rozsiadłam się na fotelu i czekałam na start samolotu. Patrzyłam, jak ludzie rozsiadają się na swoich miejscach. Za chwilę jednak odwróciłam głowę w stronę okna. Było już ciemno. Nerwowo zaczęłam grzebać w torebce, w poszukiwaniu telefonu. Po wypakowaniu połowy jej zawartości wreszcie znalazłam komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz - 22. 35. Automatycznie po zobaczeniu godziny zachciało mi się spać. Czy to normalne? Przespałam pół dnia i dalej mi mało? Zobaczyłam na bałagan jaki powstał koło mnie. Szybko zaczęłam wkładać rzeczy z powrotem do torby. Gdy sięgałam ręką po wodę, poczułam czyjś dotyk. Podniosłam swój wzrok w górę. 'No nie' - pomyślałam - 'znowu Ty?'. Szybko wyrwałam swoją dłoń z jego, po czym bez słowa znowu odwróciłam się z stronę okna. Usłyszałam jak siada koło mnie.
- Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać, jeśli spędzimy lot w swoim towarzystwie? - uśmiechnął się, po czym głęboko spojrzał w moje oczy. Nie wiedzieć czemu, ale poczułam jak rumieniec oblewa moje policzki. Jego wzrok mnie onieśmielał. Szybko jednak powróciłam do równowagi.
- O proszę, przejmujesz się moim zdaniem? - udałam zdziwioną. - Jest mi to obojętne. Siadaj gdzie chcesz - odpowiedziałam z łaską.
Chłopak zaczął się rozgaszczać na swoim miejscu. Po pewnym czasie samolot wystartował. Nie cierpię tego momentu. Wyjątkowo źle znoszę loty. Ciśnienie w mojej głowie zaczynało coraz bardziej wzrastać, dlatego zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy. W wyniku tego, na twarzy pojawił mi grymas.
- Pierwszy raz lecisz samolotem? - spytał Nathan, który najwyraźniej zauważył, że coś jest nie tak.
- Nie, po prostu źle znoszę podróż. - odpowiedziałam mu z dalej uparcie zamkniętymi oczami. Poczułam jak chłopak chwyta moją dłoń, wplątując swoje palce pomiędzy moje. Odruchowo mocniej ją ścisnęłam.
- Hej, uważaj, bo połamiesz mi rękę! - zaśmiał się. Zignorowałam to, modląc się w duchu, żeby to już się skończyło. Po minucie wszystko zaczęło wracać do normy. Z ulgą otworzyłam oczy i wypuściłam z płuc powietrze. Oparłam się głową o fotel, gdy zorientowałam się, że dalej trzymamy się za ręce. Szybko wyswobodziłam się z jego uścisku, a moje policzki znów oblały się rumieńcem. Siedzieliśmy tak w ciszy, a ja rozmyślałam nad tym, jak dalej potoczy się moje życie. Na lotnisku w Londynie miała odebrać mnie chrzestna. Zawsze świetnie się dogadywałyśmy. Bardzo jesteśmy do siebie podobne. Uśmiechnęłam się na myśl, że już za parę godzin się zobaczymy. Potem zaczęłam myśleć o nowej szkole. Wiem, że nie będzie mi łatwo znaleźć nowych przyjaciół. Prawdopodobnie będę nowym tematem plotek przez jakiś okres czasu, a na korytarzu będę wytykana palcami, ale to nic. Dam sobie jakoś radę. Nagle z zamyślenia wyrwały mnie jakieś piski...




Chciałabym prosić Was o komentarze. Jest to dla mnie ważne, ze względu na to, iż jest to mój pierwszy blog :O Dlatego zwracam się z prośba do każdego czytającego to opowiadanie, aby mógł zostawić po sobie jakiś ślad obecności w postaci komentarza :D Z góry dziękuję! ;)


wtorek, 29 stycznia 2013

1. A może jednak będę tęsknić?

-Paulinaaaaaaa! Wstawaj! Masz niecałą godzinę na zebranie się!
No tak. Nie mogłam nie zaspać. Pobudkę mamy prawdopodobnie było słychać na całym osiedlu. Sięgnęłam ręką pod poduszkę w celu znalezienia telefonu, którego o dziwo nie było w wyznaczonym miejscu. Zaczęłam błądzić dłońmi po łóżku, aż w końcu natknęłam się na chłodne, metalowe urządzenie, bez którego ani rusz! Zmusiłam się do otworzenia oczu i niechętnie spojrzałam na wyświetlacz. 12.50. No to ładnie. Powolnym ruchem zeszłam z łóżka. Siadłam na rogu mebla, a rękami przetarłam oczy, aby rozbudzić się do końca. 'Nie bądź leniem! Szybko pod prysznic i jazda na lotnisko!' - podpowiadał mi głosik w mojej głowie. Posłusznie udałam się do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie potrzebne czynności. Po 30 minutach byłam gotowa. Owinięta ręcznikiem udałam się z powrotem do pokoju. Teraz ta najtrudniejsza część. Otworzyłam szafę i jak codziennie, z załamaniem usiadłam na dużej pufie stojącej na środku pokoju. Co jak co, ale ubrań to mi nie brakuje. Mama ma obsesje na punkcie mody i co chwila jakaś nowa rzecz znajduje się w moim posiadaniu. I czym ja mam tu się załamywać?! Zwyczajna dziewczyna czułaby się jak w raju, jednak nie ja. Mimo, iż byłam już spakowana, wiele rzeczy jeszcze zostało. 'Nad czym Ty się zastanawiasz? Jedziesz w końcu na lotnisko, a nie do Mediolanu. Wybierz coś, w czym będzie Ci wygodnie.' To był ten sam głosik, który jakiś czas temu kazał mi wstać z łóżka. Nie powiem, przekonujący był. Po dłuższej chwili zdecydowałam się. Lekko pokręcone z natury włosy, postanowiłam rozpuścić i nic z nimi nie robić. Jeszcze tylko szybki makijaż i byłam gotowa. Gotowa wreszcie stąd wyjechać. Przez ramię przerzuciłam dużą, rudą torbę, która miała mi służyć jako bagaż podręczny. Sprawdziłam czy wszystko mam. Po dokładnych oględzinach, szybkim krokiem zbiegłam na dół, do kuchni.
-Śniadanie masz na talerzyku. - usłyszałam głos stojącej za mną mamy. Nie musiała dwa razy powtarzać. Za swoje obżarstwo powinnam smażyć się w piekle!
- Wiesz, że jeszcze nie jest za późno na zmianę decyzji? - ponownie usłyszałam, tym razem przyciszony głos rodzicielki.
- Nawet nie próbuj. - odburknęłam.
To nie jest tak, że nie chcę z nimi mieszkać. Kocham ich, ale nie zachowujemy się jak normalna rodzina. Nie rozmawiamy ze sobą, nie jemy razem posiłków, praktycznie cały czas się mijamy. Na wakacje jeździmy oddzielnie. Jedynymi dniami w roku, kiedy zachowujemy się jak rodzina, są święta. Od kiedy pamiętam nic ich nie interesowało. Gdy byłam młodsza często płakałam po nocach i żaliłam się sama do siebie, że mam takich rodziców. Mama zawsze dbała tylko o to, żebym miała najlepsze ciuchy, a tato płacił za dodatkowe lekcje języków obcych. Fakt, za to akurat jestem mu wdzięczna. Za miesiąc będę pełnoletnia, lecz to nic by nie zmieniło. Szczerze mówiąc, byłoby tylko gorzej. Dobrze, że wyjeżdżam.
- Możecie się łaskawie pospieszyć? Musimy już wyjeżdżać, jeśli chcesz zdążyć na samolot.
Ostatni raz rozejrzałam się po mieszkaniu. A może jednak będę tęsknić? Nie, nie, nie! Wybij to sobie z głowy! Podjęłam słuszną decyzję, której nie będę żałować. Wsiadłam do samochodu. Od razu włożyłam do uszu słuchawki i momentalnie przeniosłam się w inny świat...
- Hej, śpiochu, pora wstawać! - poczułam jak ktoś delikatnie mną potrząsa. Jak to możliwe, że zasnęłam? Zresztą nieważne. Wyszłam z samochodu. Poczułam jak zimny wiatr otulił moją twarz, a po ciele przeszły dreszcze. Co się dziwić? W końcu mamy środek zimy. Dokładniej otuliłam się kominem i zaczęłam iść w stronę lotniska.
Nadszedł moment pożegnania. Nigdy jakoś nie okazywaliśmy sobie zbyt dużej czułości, tym razem nie było inaczej. Przytuliłam się do nich ostatni raz i ruszyłam w swoją stronę. Nie wiem czemu, alę uśmiechnęłam się sama do siebie. To już. Od tej chwili wszystko się zmieni.
Po odprawie udałam się do poczekalni. Do odlotu miałam jeszcze jakąś godzinę. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce i zaczęłam wszystko obserwować. Od razu zauważyłam siedzącą na przeciwko mnie młodą kobietę z dzieckiem. Widać było po niej zmęczenie, jednak bez przerwy uśmiechała się do swojej (góra 5-letniej) córeczki. Mała przytulała się do swojej mamy i pytała o różne, interesujące dla dziecka rzeczy. Odwróciłam głowę w drugą stronę.  Niedaleko mnie siedziała bardzo ładna dziewczyna. Na oko była mniej więcej w moim wieku. W jej oczach widać było przerażenie, rozglądała się we wszystkie strony jakby czegoś szukała. Nagle jej wzrok spoczął na mnie. Chcąc dodać jej otuchy, delikatnie uśmiechnęłam się w jej kierunku. Z doświadczenia wiem, że chociażby mały, miły gest potrafi pocieszyć człowieka. Dziewczyna widocznie poczuła ulgę. Również się do mnie uśmiechnęła, po czym już swobodniej poprawiła się na krześle. Siedziałam tak dalej, przyglądając się innym ludziom. Nie wiedzieć czemu, zawsze to lubiłam. Interesowało mnie to, o czym w danej chwili myślą, czy maja rodziny, chłopaka, dziewczynę, kim są z zawodu lub co sprawia im przyjemność. Z zamyślenia wyrwało mnie czyjeś chrząknięcie. Powoli odwróciłam się, a za plecami dostrzegłam, nie powiem, dość przystojnego chłopaka.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Prolog

Jeszcze tylko tydzień. Tydzień do mojego wyjazdu. W końcu oderwę się od tego miejsca, od tych ludzi, od tej całej atmosfery. Tydzień do tego, abym zaczęła wszystko od nowa. Abym zaczęła nowe życie. Tutaj każdy wie wszystko o każdym. Na swój temat można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, serio. Człowiek o słabych nerwach już dawno by tu wykorkował.
Jeszcze tylko tydzień... To wcale nie tak dużo. Jeśli przeżyło się w jednym, małym mieście, od którego aż kipi monotonią 18 lat, to siedem dni wydaje się być całkiem krótkim okresem czasu. Jak to możliwe, że aż tak bardzo chcę stąd wyjechać? Odpowiedź jest prostsza niżby się mogło wydawać. Wszystkie złe wspomnienia, przykre sytuacje, kłótnie z ważnymi dla mnie osobami - wszystko to sprowadza się do tego miejsca. Marzę, aby stąd uciec. Niczego bardziej nie pragnę. Po prostu uciec. Sama. W nowym mieście. Z nowymi ludźmi. Wszystko od początku. Dam radę. Jedną z wielu pożytecznych rzeczy, jaką nauczyło mnie życie jest to, żeby być silną. Nie zawsze wychodzi, ale w żadnym wypadku nie można się poddawać i dać za wygraną.
Jeszcze tylko tydzień. Tydzień do mojej przeprowadzki do Londynu.

Bohaterowie



Paula, 18 lat. Szatynka o długich włosach i szarych oczach. Przykuwa uwagę swoim przenikliwym spojrzeniem oraz pełnymi ustami. Ma wielu znajomych, jednak tylko nielicznych mogłaby nazwać przyjaciółmi. Nie potrafi mówić o swoich problemach, ale również nie potrafi udawać, że wszystko jest w porządku. Ma niezwykły dar - zaraża ludzi swoim śmiechem. Świetnie operuje językiem angielskim. Nie ufa ludziom. Marzy o spotkaniu prawdziwej miłości.


Majka: 18 lat, najlepsza przyjaciółka Pauli. Znają się od przedszkola. Skoczyłaby za nią w ogień i odwrotnie. Jest pełną życia, niezależną nastolatką. Obgadywana przez wielu ludzi, ze względu na swój dość oryginalny styl. Marzy o karierze architekta. Silna, czasami arogancka, potrafiąca bronić swojego zdania dziewczyna.


Caroline: 18 lat. Nowa przyjaciółka Pauli w Londynie. Jako jedna z niewielu zaprzyjaźniła się z nią. Nieśmiała, piękna dziewczyna, której brak pewności siebie. Artystyczna dusza. Jest przyjacielska, miła, zabawna, nie chowa urazy. Poznanie Pauli kompletnie odmieni jej życie.



Nathan Sykes : 20 lat, członek zespołu The Wanted. Uwielbiany przez miliony dziewczyn na całym świecie. Onieśmiela swoim wzrokiem oraz niesamowitym głosem. Niezwykle przystojny i seksowny chłopak, pewny tego, iż mógłby mieć każdą dziewczynę. Jest świadomy swoich zalet, dlatego lubi być w centrum uwagi. Wykorzystuje naiwność i łatwowierność swoich fanek, przez co 'zaliczył' już nie jedną. Potrafi grać na fortepianie. Muzyka i śpiewanie są dla niego całym życiem. Chciałby znaleźć w końcu swoja drugą połówkę.


Reszta zespołu The Wanted

Od lewej : Siva Kaneswaran, Jay McGuiness, Max George, Tom Parker, Nathan Sykes



Czeeść ;)

Jest to tak naprawdę mój pierwszy blog. Postanowiłam go założyć, aby spróbować napisać opowiadanie o The Wanted. Mam nadzieję, że mi się uda i że być może ktoś przypadkiem na niego trafi i poświęci chwile na przeczytanie tych wypocin, które mam zamiar opublikować ;)