wtorek, 19 marca 2013

10. Obiecuję, że będę cały do Twojej dyspozycji

Leżałam, czekałam, leżałam, czekałam, leżałam.. aż w końcu zaczęłam robić się senna. No ludzie! Ile można czekać?! Pierwsza nie będę dzwonić, to jemu przecież zależało. Wygrzebałam telefon gdzieś spod koca - dochodziła 18. Przeginasz koleś. W końcu nie wytrzymałam i poczułam jak powoli moje powieki zaczynają robić się coraz cięższe i cięższe.. Drrrrrrrrrrrryń! Zabiję go, jak go za chwilę zobaczę -.- Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
- David? Co Ty tu robisz?
- Nie odbierałaś telefonu, a potrzebne mi są Twoje notatki z matmy - uśmiechnął sie radośnie - zbudziłem Cię? Wyglądasz na zaspaną.
- W sumie to nawet nie zdążyłam pożądnie zasnąć...
- Eeej dobra, przepraszam, nie powinienem przeszkadzać, zobaczymy się jutro.
- No poczekaj, przecież nic się nie stało - uśmiechem chciałam dodać mu otuchy - wejdź do środka, zaraz poszukam tych notatek - gestem ręki wskazałam mu wejście.
- Rozbierz się i chodź na górę - powiedziałam szybko.
- Uuu, to może już na górze się rozbiorę, skoro tak nalegasz - poruszył śmiesznie brwiami.
- Głupek - podsumowałam i śmiejąc się szłam schodami do pokoju. - Siadaj gdzie chcesz - powiedziałam obojętnie, po czym zaczęłam wertować kartki zeszytu od matmy.
- Tooo skąd znasz Sykesa, jesteście razem?- walnął prosto z mostu, wygodnie leżąc na moim łóżku. Zatkało mnie i to konkretnie. Całe szczęście, że stałam do niego tyłem.
- Poznaliśmy się w samolocie i nie, nie jesteśmy razem - grzecznie odpowiedziałam na jego pytanie w tym samym momencie podając mu notatki.
- O dzięki - wyciągnął po nie rękę. - W samolocie mówisz?
- Mhm.
- Dziwne... - zamyślił się.
- Dlaczego? Co w tym dziwnego, że poznaliśmy się w samolocie? Po prostu jakoś tak na siebie wpadliśmy. To znaczy to on zaczął bo chciał, żebym ustąpiła mu miejsca i wtedy ja się wkurzyłam, no bo co, nie będzie mnie jakiś wymodelowany koleś z miejsca wypraszał, nie? I zaczęliśmy się kłócić, to znaczy w sumie ja zaczęłam, ale chciałam być uprzejma i...
- Chodziło mi o matmę. Logarytmy są dziwne - przerwał mi, patrząc na mnie jak na idiotkę - no no, mów dalej, nie przerywam. Przeprosił Cię? Pocałowaliście się? Kiedy macie miesięcznicę? - przytulił do siebie poduszkę i zaczął mówić piskliwym, dziewczęcym głosikiem. Teraz to ja patrzyłam na niego jak na idiotę. Widok Davida, udającego dziewczynę przyprawił mnie o gromki wybuch śmiechu. Rzuciłam w niego poduszką, po czym znowu stwierdziłam, że jest głupkiem.
- To nie ja zacząłem nadawać jak zakręcony - zlustrował mnie wzrokiem.
- Dobra przepraszam, nie wiem czemu tak zareagowałam - usiadłam koło niego.
- No jak to nie wiesz. Wiesz i to bardzo dobrze. Podoba Ci się - podsumował, wyraźnie z siebie zadowolony.
- Wcale, że nie!
- No przecież widzę!
- Nic nie widzisz! - zaczęłąm się śmiać i okładać go poduszką. Wziął do ręki drugą i zaczął mi oddawać. Nie dawał za wygraną i w pewnym momencie znalazł się nade mną. Oparty po dwóch stronach mojej głowy swoimi rękoma, popatrzył mi głęboko w oczy. Jezu słodki, jaki on jest przystojny! Mogłabym tak patrzeć w te jego niebieskie tęczówki całymi dniami, godzinami, tygodniami, miesiącami...
- Ekhm, nie przeszkadzam? - usłyszałam czyjeś chrząknięcie, a po chwili zobaczyłam Nathana stojącego w progu pokoju. David od razu przybrał postawę siedzącą, a ja całkiem wstałam z łóżka.
- Czemu nie dzwoniłeś wcześniej? - chciałam jakoś rozluźnić atmosferę, która zrobiła się dość napięta.
- Zostawiłem telefon w domu, a wcześniej musiałem skoczyć jeszcze w jedno miejsce, dlatego się spóźniłem - mówiąc to nie patrzył na mnie, lecz na mojego kolegę.
- Chyba jednak przeszkadzam - powiedział z nutką złości w głosie i w końcu spojrzał na mnie. - Spotkamy się innym razem, narazie. - zaczął się kierować w stronę drzwi wyjściowych.
- Nathan czekaj.. - popatrzyłam błagalnie na Davida. Na szczęście od razu zrozumiał o co mi chodzi i zaczął szybko się zbierać. W tym samym czasie zbiegłam na dół.
- Poczekaj chwilę, nie wychodź jeszcze - skierowałam się do Natha.
David szybko założył buty, posłał szybkie cześć i wyszedł z domu.
- A więc?
- Nie idź, mieliśmy przecież porozmawiać. - starałam się jakoś przywrócić wszystko do porządku.
- Wiesz co, jakoś straciłem ochotę.
- Serio? Będziesz się obrażać za takie coś?
- Takie coś?
- Przecież do niczego nie doszło. Zobaczyłeś nas po prostu w dwuznacznej sytuacji i tyle - uśmiechałąm się delikatnie, żeby jakoś załagodzić całą tą sprawę. Chłopak stał i nic się nie odzywał.
- Eeeej, nie gniewaj się już - mówiłam już bardziej pewna siebie. On spojrzał na mnie, zmarszczył brwi i wskazał palcem na swój policzek. Zaśmiałam się i wywróciłam oczami. Podeszłam jednak bliżej jego i w momencie, kiedy juz prawie dotykałam ustami jego policzka, pstryknęłam mu palcami w ucho.
- Twoje niedoczekanie!
Chłopak przez chwilę nie zrozumiał co się dzieję, jednak gdy już ogarnął spojrzał na mnie i pogroził palcem:
- Jeszcze się przekonamy.
Uśmiechnęłam się tylko i zaproponowałam, żebyśmy poszli do mojego pokoju.
- Chciałem Cię zabrać w jedno miejsce, ale teraz to już raczej za późno - popatrzył na zegarek.
- No widzisz, trzeba było od razu do mnie przychodzić a nie załatwiać niewiadomo jakie sprawy! - udałam oburzoną. - Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy porozmawiali tutaj - powiedziałam zachęcająco.
- W sumie to tak...
Nastała cisza. Leżeliśmy obok siebie na łóżku, Nie chciałam wypytywać o co chodzi, więc kulturalnie czekałam aż to on zacznie.
Doczekałam się.
-Generalnie to powinienem zacząć od przeprosin.
- Ale za co?
- Za nasze pierwsze spotkanie...
- To znaczy? - nie domyślałam się o co chodzi, serio.
- Nooo za to, jak zacząłem naszą znajomość, za moje chamskie zachowanie.
- Przecież już przepraszałeś - spojrzałam na niego pytająco.
- Jezu słodki, dziewczyno. Naprawdę nie wiesz o co mi chodzi? O to, że zachowałem się jak ostatni kretyn dobierając się do Ciebie.
A no tak! Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek doczekam się przeprosin za tamto zdarzenie, a jednak.
- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Teraz mogę się tylko domyślać jakie masz o mnie zdanie...
- Dobra, cicho już. Przeprosiny przyjęte - wyszczerzyłam się w jego stronę. Naprawdę nie chciałam ciągnąć tego tematu... - Ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać?
- No właściwie to nie.
- A więc?
- W sumie może to wydać się trochę dziwne, bo prawie w ogóle Cię nie znam, ale muszę z kimś w końcu o tym porozmawiać, a Ty wydajesz się być godna zaufania - posłał mi szybkie spojrzenie.
- Nie masz się czym martwić, zawsze wszystko zachowuję dla siebie.
- No to zacznę może od początku. Wychowywałem się w Gloucester z mamą i siostrą - Jessicą. Zawsze byliśmy tylko we trójkę i nieźle sobie radziliśmy. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Tak przynajmniej myślałem... Odkąd wprowadziłem się do Londynu, rzadziej spotykałem się z rodziną, ale kontakt cały czas utrzymywaliśmy. Niedawno dostałem list od jakiegoś chłopaka. Pisał w nim, że nazywa się Michał i że jest moim bratem. Moim bratem?! Zacząłem czytać dalej. Okazało się, że mamy tego samego ojca. Mama nigdy dużo nie mówiła o tacie, sam też jakoś się nie dopytywałem. Z listu wyczytałem, że jest ode mnie o 2 lata młodszy i chciałby się ze mną spotkać, bo dopiero niedawno dowiedział się o moim istnieniu. Poprosił, żebym to jednak ja do niego przyleciał, bo on nie ma takiej możliwości.
- Przyleciał? To gdzie on mieszka?
- W Polsce.
Oczy zrobiły mi się jak 5 zł.
- Tak, wiem, mało prawdopodobne, jednak ciekawość wygrała. Gdy już dotarłem na miejsce zupełnie nie wiedziałem gdzie mam się udać. Zostawił mi swój nr telefonu, więc zadzwoniłem. Przeprosił mnie i wyjaśnił, że jest w szpitalu, nie wiedział, że tak potoczą się sprawy. Zaproponowałem, że go odwiedzę, jednak on z całych sił nalegał, abyśmy przełożyli to spotkanie. Wkurzony nie wiedziałem co zrobić, więc jeszcze tego samego dnia wróciłem do Londynu. W międzyczasie poznałem Ciebie i nie pokazałem się z jak najlepszej strony. Uwierz, byłem zdenerwowany i nie panowałem nad sobą. Nawet dobre maniery , jak to określiłaś, wyparowały ze mnie. Chciałem Ci to wszystko jakoś wynagrodzić, bo naprawdę wydajesz się być fajną osobą i nie chciałbym tego spieprzyć.
Skończył. Teraz to ja powinnam coś odpowiedzieć, ale język gdzieś mi się zgubił w buzi.
- Daj spokój, nie musisz niczego mi wynagradzać. Sama byłabym pewnie nieźle wkurzona, gdyby coś takiego spotkało mnie - uśmiechnęłam się delikatnie. - I nie musisz się bać. Obiecuję, że zachowam to dla siebie - dotknęłam jego dłoni, aby go upewnić. Od razu zareagował i splótł nasze dłonie.
- To co masz zamiar teraz zrobić?
- Czekać na jakąś wiadomość od niego. Muszę się upewnić, czy naprawdę jest moim bratem. Postanowiłem, że dopóki się tego nie dowiem, nie będę nic mówić mamie i Jessice, nie chcę ich niepotrzebnie denerwować.
- Nie chciałeś może pogadać o tym z chłopakami? Przecież się przyjaźnicie.
- No tak, ale to jednak co innego. Bałem się, że będą odradzali mi tego spotkania, że pewnie to jakiś oszust. A ja musiałem się z nim zobaczyć, rozumiesz? Muszę wiedzieć czy naprawdę mam brata.
Siedzieliśmy tak w ciszy. Myślałam nad tym wszystkim co powiedział mi Nathan. Nie chciałabym, żeby coś takie przytrafiło się mi.
- To może teraz Ty w końcu mi powiesz dlaczego się tutaj przeprowadziłaś?
Zastanawiałam się chwilę nad tym czy mu opowiedzieć, jednak po chwili zaczęłam swój monolog. Po skończeniu swojej historii, zeszliśmy na kolejny temat, i tak dalej, i tak dalej. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy w drzwiach. Pewnie ciocia już wróciła. Zbiegłam na dół przywitać się.
- Nathan jeszcze jest?
- Mhmm - przytaknęłam.
- Dobra, nie będę Wam przeszkadzać. Jak coś to jestem w kuchni.
Wróciłam do swojego pokoju, a tam zastałam szykującego się do wyjścia Natha.
- Idziesz już?
- Popatrz na zegarek - zaśmiał się. Rzeczywiście, dochodziła już 11. - Pamiętaj, że masz jutro szkołę.
- Jakbym mogła zapomnieć...
Odprowadziłam go pod drzwi.
- No to narazie - zaczął pierwszy.
- Narazie..
- Co tak bez życia?
- Nie wiem, jakoś tak. Dobrze mi się z Tobą rozmawiało i szkoda, że musisz już iść.
Stanął bliżej mnie i pocałował w czoło.
- Jeśli tylko chcesz, mogę przyjechać jutro po Ciebie pod szkołę i obiecuję, że będę cały do Twojej dyspozycji - wyszeptał mi przy uchu. Kąciki ust automatycznie powędrowały ku górze.
- Kończę o 15 - uśmiechnęłam się szeroko.
- Będę na pewno, do jutra.
Zamknęłam za nim drzwi i skierowałam się do kuchni.
- Co wy tyle czasu robiliście?! - zdziwienie cioci było widzialne i słyszalne z odległości 1 km.
- Rozmawialiśmy - zaśmiałam się. - Pójdę na górę już spać, dobranoc.
- Dobranoc mała.
Wzięłam tylko szybki prysznic i gotowa do spania szybko wślizgnęłam się pod kołdrę. Dużo czasu nie potrzeba mi było do zaśnięcia...



Komentujcie, proszę :<

5 komentarzy:

  1. O kurde, no tego się nie spodziewałam :p Nathan brata polaka?!
    Ciekawe, jak to się wyjaśni :D
    David udający dziewczynę i tulący poduszkę <3 haha, to musiałby być świetny widok :D
    Świetne opowiadanie, będę odwiedzała z każdym kolejnym odcinkiem, na który będę czekała niecierpliwieeee!
    Do nexta ;*

    Jak masz chwilę to wpadnij do mnie :)
    http://zacznij-zyc-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nathan ma brata, brata polaka..xd
    no, no ciekawe ;d xdd
    David i poduszka, ołł jeaa ! party hard !xd
    'będę cały do Twojej dyspozycji' huehueh ^^
    czekam na nn ;d
    zapraszam do mnie :
    http://missyoutw.blogspot.com/
    http://adriannaandnathan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspominałam już o tym,ze kocham to opo? ^^
    Nie? To jeszcze raz
    KOCHAM TO OPO!!!! :D
    Po prostu powala mnie to z jaką łatwością wszystko opisujesz i wgl to jest boskie! :D
    Czekam na next i wenyy ;******

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha "miesięcznica" o my God xD niezle ;D ...
    rozkręcasz się, rozdzialy coraz dłuższe -brawo :D !
    wgl ta akcja z Nathanem i Polską ,woho tego jeszcze nie grali :D

    zatem - NEXT !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ulalaaaaa. :D
    Nathan, brat, Polska.??!!:D
    No tym mnie zaskoczyłaś. :)
    Wszystko piekne i glancuś. xd
    Czekam na nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń