poniedziałek, 11 lutego 2013

6. Powodzenia

- Więc dokąd idziemy? - spytałam spoglądając na chłopaka.
- Na razie prosto przed siebie, potem sama zobaczysz - uśmiechnął się zadziornie.
- Ale do centrum to chyba w drugą stronę?
- A kto powiedział, że idziemy do centrum? Pokażę Ci Londyn od kompletnie innej strony niż mogłabyś się spodziewać.
- Konkrety poproszę - przymrużyłam oczy.
Po tych słowach przybliżył się do mnie nieznacznie, po czym spojrzał w oczy:
- Nie ufasz mi? Spokojnie, spodoba Ci się.
- Skąd ta pewność?
- Po prostu wiem - uśmiechnął się triumfalnie.
Zaczęliśmy iść w wyznaczonym przez Nathana kierunku. Jak na styczniowe popołudnie było naprawdę bardzo ciepło. Zdjęłam rękawiczki i schowałam je do torebki. Na moim lewym nadgarstku ukazała się srebrna bransoletka .
- Ładna - zauważył chłopak. - Od chłopaka? - spytał jak gdyby nigdy nic.
- Dziękuję. Nie, nie od chłopaka. Swoją drogą sprytnie sprawdzasz grunt - pochwaliłam go, po czym się zaśmiałam.
- Więc od kogo? - udał, że nie słyszał ostatniego zdania.
- Od chrzestnej. Rzadko się widujemy, więc kilka lat temu postanowiła kupić mi coś, co będzie mi o niej przypominało. Nie zdjęłam jej od 13 urodzin ani razu.
- A właśnie, ile Ty tak w ogóle masz lat?
- 11 kwietnia skończę 18 - powiedziałam dumnie.
- O proszę. Tydzień przed tym, gdy ja skończę 20 - powiedział zdziwiony. - Ej, to w takim razie musisz jeszcze chodzić do szkoły. Do jakiej zapisała Cię ciocia?
- Nie wiem dokładnie, nie pytałam - momentalnie na mojej twarzy zawitał smutek.
- Hej, nie martw się, będzie dobrze.
- Dobra, nieważne zresztą, będzie co ma być i tyle. Nie przyjechałam tu żeby narzekać i marudzić.
- Tak właściwie to co Cię tu sprowadza?
Zawahałam się przez chwilę. Nie byłam pewna, czy wypada mi mówić o moich prywatnych sprawach chłopakowi, którego poznałam zaledwie wczoraj.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Zrozumiem.
- Nie, w porządku.
Opowiedziałam mu wszystko. Nie przerywał mi. Słuchał w skupieniu, czasami tylko bardziej reagując na niektóre historie. Gdy skończyłam, w pewnym sensie mi ulżyło. Czekałam teraz na jego ruch.
- Zazdroszczę Ci siły i determinacji, aby zmienić coś w swoim życiu. Nie wiem, czy miałbym odwagę postąpić tak samo jak Ty.
Zrobiło mi się miło. Teraz to on postanowił opowiedzieć mi coś o sobie. Dowiedziałam się trochę o jego dorastaniu w Gloucester, o początkach kariery, o zespole i jego członkach. Niespodziewanie temat zszedł nam na ulubione seriale, tapety na telefonach, liczbę par butów oraz w jego przypadku - liczbę fullcapow. Rozmawialiśmy tak, gdy nagle znaleźliśmy się przed jakimś barem. Z zewnątrz nie wyglądał on zachęcająco, jednak Nathan uparcie twierdził, że musimy tam wejść. To, co zobaczyłam, kompletnie mnie zaskoczyło, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pomieszczenie wystylizowane na lata 30-te, słabe światło, na ciemno zielonych ścianach obrazy gwiazd kina tamtych czasów. Okna znajdowały się za czerwonymi zasłonami, co dodawało jeszcze większego uroku całemu miejscu. Rozejrzałam się po ludziach. Przy małych, okrągłych stolikach siedzieli klienci w różnym wieku, jednak znacznie przeważała ta starsza część. Podeszliśmy to baru. Widać było, że Nathan zna się z kelnerem, dlatego zamówił nam po drinku. Znaleźliśmy wolny stolik i usiedliśmy przy nim.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.
- Taaak i to bardzo - odpowiedziałam z zachwytem. - Skąd w ogóle wiesz o istnieniu takiego miejsca jak to? Myślałam, że gustujesz raczej w innym stylu.
- Gdy byłem małym chłopcem, dziadek postanowił mnie raz tutaj zabrać. Powiedział, że gdy tylko dorosnę, dostrzegę wtedy cały urok tego baru. Miał rację. Od mojego pierwszego pobytu tutaj, przychodzę tu tak często jak tylko mogę. A! I musisz coś jeszcze wiedzieć. Jesteś jedną z nielicznych, których tu przyprowadziłem.
- Łaaaaa, mam się czuć wyróżniona? - spytałam upijając łyk drinka. Swoją drogą był rewelacyjny!
- Tak, tak właśnie masz się czuć - zaśmiał się.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy, aż w końcu moją uwagę przykuł stół bilardowy.
- Zagrasz? - ruchem głowy wskazałam na wyznaczony obiekt.
- Jesteś pewna?
- A dlaczego miałabym nie być? - z każdym łykiem trunku nabierałam coraz większej odwagi.
- Zobaczysz.
Odsunął teatralnie krzesło, na którym aktualnie siedział, podał mi rękę i zaczął prowadzić w stronę stołu. Wziął dwa kije, z czego jeden podał mi. Zaczęliśmy grać, o ile w ogóle można było to nazwać grą. Cały czas się śmialiśmy i nawzajem dźgaliśmy kijami. Nie przestrzegaliśmy żadnych reguł - graliśmy po swojemu. Gdy nadszedł mój ruch, nie mogłam trafić w bilę. Zauważyłam jak Nathan podchodzi do mnie, a po chwili już obejmuję od tyłu, by prawidłowo pokierować moją ręką.
- Serio? Będziemy odstawiać tą scenę, gdy Ty uczysz mnie jak grać w bilarda, a ja głupiutka udaję, że nie wiem co i jak? - oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-  Miałem nadzieję, że dasz się na to nabrać - powiedział cały czas się uśmiechając.
- No niestety, musisz postarać się trochę bardziej.
- Będziesz dla mnie wyzwaniem - podszedł bliżej, tym samym opierając mnie o stół.
- Jeśli chcesz się pomęczyć to proszę bardzo, życzę powodzenia - powiedziałam śmiało patrząc mu w oczy.
- Myślisz, że nie dam sobie rady? - oparł się z dwóch stron dłońmi o stół, powodując, iż nasze twarze były coraz bliżej siebie.
- Ależ skąd. Nic takiego nie miałam na myśli.
Chłopak przyglądał mi się w skupieniu. Miał ten sam wzrok, co w samolocie. Momentalnie podskoczyło mi ciśnienie, jednak starałam się to ukryć. Zbliżył się do mnie tak, że stykaliśmy się ciałami. Objął delikatnie w talii po czym szepnął do ucha:
- Uwierz mi, poradzę sobie - musnął swoimi ciepłymi wargami skórę mojej szyi.
- Życzę szczęścia - odpowiedziałam, po czym wyminęłam chłopaka. - Idziesz czy zostajesz? Nie zapominaj, że mam jutro szkołę - zaczęłam owijać się kominem, dając tym samym do zrozumienia, że pora na mnie. Stał oparty o stół bilardowy z założonymi rękoma i zadziornym uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, że idę.
Zabraliśmy swoje rzeczy i zaczęliśmy się powoli kierować w stronę domu. Mimo sytuacji, która miała przed chwilą miejsce, normalnie ze sobą rozmawialiśmy. W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Nie protestowałam, wręcz przeciwnie - uśmiechnęłam się sama do siebie. Droga minęła nam zaskakująco szybko.
- Więęęęęc -  zaczął, gdy staliśmy już po domem.
- Więęęęęc - powtórzyłam po nim. Uśmiechnął się, pokazując tym samym szereg swoich białych zębów.
- To idziesz już, tak?
- Mhmm. Muszę się wyspać, jutro mój wielki dzień.
- W takim razie trzymam za Ciebie kciuki.
Nie zauważyłam kiedy, a znalazł się przy mnie. Znowu dzieliły nas od siebie tylko centymetry. Nachylił się i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc Paula - spojrzał mi oczy.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się szczerze i zniknęłam za drzwiami.
Oparłam się o ich wewnętrzną stronę i stałam tak przez chwilę, ciesząc się sama do siebie.
- No, no. Nie muszę nawet pytać jak było - ukazała mi się sylwetka cioci, która stała uśmiechnięta oparta o futrynę. Odpowiedziałam jej szerokim uśmiechem.
- No chodź już mała. Kolacja czeka.
Rozebrałam się, umyłam ręce i posłusznie zjadłam posiłek. Poszłam na górę, gdzie od razu skierowałam się do łazienki. Po szybkim prysznicu, przebrałam się w ciuchy do spania czyt. za duża koszulka taty, po czym walnęłam się na łózko. Rozmyślałam nad dzisiejszym dniem i spotkaniem z Nathanem.  Zdziwiłam się w duchu, że tak szybko mu zaufałam. Nie bez powodu - mam intuicję do ludzi. Oby tym razem mnie nie zawiodła.



Szczerze to muszę stwierdzić, że nie popisałam się za bardzo tym rozdziałem, ale jakoś nie miałam pomysłu jak go opisać :( Wyszło co wyszło, może Wam się choć trochę spodoba ;)

7 komentarzy:

  1. eeeee no full of romantic, że tak to ujmę ;p
    zacnie zacnie :)
    kierwa, tez mialam motyw z bilardem do nastepnego rozdzialu tylko ze w nieco innym wydaniu :C nie bedzie foszka jak cos ? ;>

    całuję i czekam na full of romantic nexta , bo cos czuje ze coraz bardziej gruuuubo bedzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww.. <3 pisz szybko nn ;d
    zapraszam do mnie, nowy rozdział :
    http://opowiadanietw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. MRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR.... <3
    taki bilard n Nathem <3 mmmmm... też tak chce ;*
    jaki on się teraz słodziutki zrobił ^^
    i co to znaczy 'nie będzie, nie będzie'pod komem San x !
    jak NIE BĘDZIE to BĘDZIE foch forever ! ;D
    świetny rozdział ;***
    ZAPRASZAM DO MNIE ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'kierwa, tez mialam motyw z bilardem do nastepnego rozdzialu tylko ze w nieco innym wydaniu :C nie bedzie foszka jak cos ? ;>'
      chodziło mi o to, że nie będzie foszka haha ;*

      Usuń
    2. ufffffffffff... bałał się że to do tego że ' będzie grubo',
      a ty ' nie będzie'
      hahahah ;***

      Usuń