środa, 13 lutego 2013

7. Dasz sobie radę.

Obudził mnie budzik. Z przerażeniem otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji pół siedzącej. Może zmyślę, że jestem chora albo źle się czuję? W każdym bądź razie takie myśli przechodziły mi przez głowę, gdy do pokoju wparowała ciocia.
- A już myślałam, że zaspałaś.
- Uwierz mi, że chciałabym...
- Głowa do góry, mała! Szybko do łazienki ogarnąć się i czekam na dole ze śniadaniem.
Po tych słowach wyszła z pokoju. Posłusznie zrobiłam to, o co mnie prosiła. Wzięłam szybki prysznic, pokręciłam włosy a następnie pomalowałam się. W samej bieliźnie stanęłam przed szafą. No tak, co na siebie włożyć. Chciałam zrobić dobre pierwsze wrażenie, ale też nie chciałam za bardzo przesadzić. Postanowiłam w końcu ubrać się w to. Przejrzałam się w lustrze, a gdy doszłam do wniosku, że nie jest najgorzej zbiegłam do kuchni na śniadanie. Czekały tam już na mnie tosty i kubek z gorącą herbatą. Pomimo usilnych starań, praktycznie nic nie udało mi się przełknąć.
- Z pustym żołądkiem nie możesz pójść do szkoły, nie ma mowy - protestowała ciocia.
- Ale gdy ja naprawdę nie mogę - próbowałam się bronić.
- Chociaż jeden.
- Okej...
Przemogłam się i zjadłam tego tosta. Spojrzałam na zegarek na nadgarstku - musiałam już wychodzić. Na stojąco wzięłam ostatni łyk herbaty, po czym zaczęłam wkładać płaszczyk i buty.
Ciocia poszła w moje ślady i również zaczęła się zbierać. Postanowiła pójść ze mną za co byłam jej bardzo wdzięczna. Przełożyłam jeszcze tylko przez ramię torbę i byłam gotowa.
- Mam nadzieję, że buty na obcasie to nie będzie problem? - zawahałam się.
- Daj spokój. W tej szkole to norma.
Zakluczyłyśmy dom i już po chwili byłyśmy w drodze do mojej nowej szkoły. Przez całą drogę nie zamieniłyśmy z ciocią ani jednego słowa. Z każdym pokonanym kilometrem coraz bardziej się denerwowałam. Myślałam, że jestem odważną osobą, jednak najwidoczniej trochę się przeliczyłam. Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Po zaparkowaniu samochodu, siedziałyśmy w nim tak jeszcze chwilę.
- Dasz sobie radę - powiedziała ciocia i złapała mnie za rękę.
- Nie mam innego wyjścia - odpowiedziałam i stanowczo nacisnęłam klamkę, która umożliwiała mi wyjście na zewnątrz. Pewnym krokiem obie zaczęłyśmy kierować się do wejścia budynku. Po przekroczeniu progu zauważyłam, że korytarze są puste. Pewnie trwały już lekcje. Szłyśmy cały czas prosto aż w końcu znalazłyśmy drzwi, na których widniał napis 'Dyrektor szkoły'. Weszłyśmy do środka. Moim oczom ukazał się niski, wyłysiały mężczyzna, który uparcie szukał czegoś w teczce. Uśmiechnął się zachęcająco i gestem ręki wskazał na dwa krzesła stojące tuż przed jego ogromnym biurkiem.
- Więc od dzisiaj będziesz nową uczennicą? - spytał przeglądając papiery z mojej starej szkoły.
- Na to wygląda - odpowiedziałam cicho.
Mężczyzna na chwilę przerwał czytanie i dokładnie mi się przyjrzał.
- Widzę, że znakomicie znasz obce języki. Pasujesz do naszej szkoły.
Uśmiechnęłam się lekko po czym nerwowo zaczęłam ruszać prawą nogą. Pan Collins ( bo tak się nazywał) najwyraźniej zauważył mojej zdenerwowanie, gdyż uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nie stresuj się tak. Wszystko będzie dobrze. Wiem, że pewnie jest Ci ciężko przenieść się do nowej szkoły, ale spokojnie. Zaaklimatyzujesz się.
Po wypełnieniu kilku formularzy, wręczył mi plan lekcji.
- Masz teraz biologie w sali nr 15. Ostatnia sala po lewej na parterze.
Razem z ciocią wstałyśmy i wyszłyśmy przed drzwi.
- Powodzenia - przytuliła mnie.
- Dzięki - wymruczałam i zaczęłam iść w stronę pracowni biologicznej.
Stanęłam przed wyznaczonymi drzwiami. Wzięłam głęboki wdech, a potem wydech. I jeszcze raz. 'Teraz albo nigdy'. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Dzień dobry. Nazywam się Paula Miller i jestem nową uczennicą. - powiedziałam na jednym wydechu, starając się opanować drżący głos.
- Witamy w naszych skromnych progach. Ja nazywam się Alison Mayback i jestem twoją wychowawczynią. A teraz zajmij wolne miejsce i spróbuj skupić się na lekcji - posłała mi miły uśmiech i wróciła do wcześniejszych czynności, mianowicie tłumaczyła jak zbudowany jest układ krwionośny człowieka. Rozejrzałam się po klasie. Mniej więcej tyle samo dziewczyn co chłopaków. Wszyscy wystrojeni od stóp do głów. Skupiłam się na szukaniu wolnego miejsca. Wreszcie znalazłam przez nikogo nie zajmowane krzesło. Szybko zaczęłam kierować się w jego kierunku. Gdy już usiadłam, zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią. Szczególnie chłopcy. Przeczesałam dłońmi włosy i tak jak prosiła nauczycielka - próbowałam skupić się na lekcji. Jednak długo to nie trwało, byłam strasznie zdenerwowana. W końcu postanowiłam zobaczyć obok kogo siedzę. Automatycznie uśmiech wkradł się na moją twarz. Obok mnie siedziała Caroline - ta z samolotu.
- Byłam ciekawa kiedy zorientujesz się, że to ja - powiedziała szeptem.
- Nawet nie wiesz jak dobrze jest widzieć jakąś znajomą twarz!
- Potem porozmawiamy, a teraz staraj się wysiedzieć w spokoju do końca lekcji.
Po 20 minutach rozległ się dzwonek oznajmiający jej koniec. Zabrałam torbę i razem z Caroline zaczęłyśmy się kierować do wyjścia.
- Poczekaj chwilę - usłyszałam głos nauczycielki - mogłabyś na chwilę zostać? Chciałabym z Tobą porozmawiać.
- Oczywiście.
Poczekałyśmy aż wszyscy wyjdą. Z Caroline umówiłyśmy się na korytarzu.
- Wiem, że pewnie jest to dla Ciebie niezły stres. Nowa szkoła, klasa, nowi znajomi. Jeślibyś miała jakikolwiek problem, wiedz, że zawsze możesz się zwrócić do mnie o pomoc - uśmiechnęła się szczerze a ja odwzajemniłam się jej tym samym.
- Dziękuję bardzo. Miejmy jednak nadzieję, że tych problemów będzie jak najmniej - odpowiedziałam.
- W razie co, wiesz gdzie mnie szukać.
Wyszłam z sali a tam czekała na mnie moja koleżanka.
- Jak to możliwe, że będziemy chodzić do tej samej klasy?! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znowu się widzimy - powiedziała radośnie brunetka.
- Tak, ja też się cieszę. Przynajmniej będę miała z kim porozmawiać.
Po dwóch następnych lekcjach przyszła pora na lunch. Trzymałam się blisko Caroline w obawie, że zaraz się gdzieś zgubię. Czekałyśmy w kolejce do jedzenia, gdy nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam trzy dziewczyny, z którymi chodziłam do klasy.
- Cześć. Nazywam się Kate, a to Jess i Nelly - odezwała się środkowa, gestem ręki wskazując na swoje koleżanki.
- Paula - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Wiesz, zauważyłyśmy, że zadajesz się z Caroline. Radziłabym Ci trzymać się od niej z daleka. Może i jest bogata ale za to baaaardzo dziwna, z nikim się nie przyjaźni. Na twoim miejscu nie zadawałabym się z nią - mówiła do mnie, tym samym patrząc na brunetkę, która zastanawiała się czy wybrać marchewkę z groszkiem, czy może tarte jabłko.
- Jeśli chcesz możesz się przysiąść do nas. Wydajesz się być fajna, a szkoda żebyś się marnowała przy niej - kontynuowała.
- Dzięki, ale pozwolisz, że sama będę decydować z kim chcę się przyjaźnić.
Aż się we mnie gotowało. Nikt nie będzie mi mówił z kim mam rozmawiać. Polubiłam Caroline i jak dla mnie była bardzo fajna. Kate patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a jej koleżaneczki nie bardzo wiedziały co mają zrobić. Domyśliłam się, że jest to typ 'popularnych dziewczyn'. Wszystkie odpicowane na medal, z nieskazitelnym makijażem i wychudzonymi ciałami. Uśmiechnęłam się jeszcze raz, po czym postanowiłam nałożyć sobie jedzenie.
- Jak chcesz. Ostrzegałyśmy Cię - powiedziała dumnie i zaczęła iść w stronę jednego ze stolików.
- Czego chciały? - spytała przestraszona Caroline.
- Nic, chciały żebym z nimi usiadła, ale jakoś nie przypadły mi do gustu - skrzywiłam się, na co obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. Opowiadała mi o ludziach z klasy. Tak jak myślałam Kate i jej harem robiły za divy klasowe, Jessica była najmądrzejsza w klasie, Jennifer postrzegana była jako samolub, Elle i Michelle to papużki nierozłączki, a Sara był molem książkowym. David, który od razu wpadł mi w oko, był klasowym ciachem. Wszystkie dziewczyny marzyły o tym, żeby z nim być. Greg i Tyler to dwa puste mięśniaki, którzy cały swój wolny czas spędzali na siłowni. Kevin był cichym kujonkiem a Michael cały czas się śmiał. Właśnie ten ostatni zaczął kierować się w naszą stronę. Przywitał się z Car, a potem podszedł do mnie.
- Michael - wyciągnął rękę.
- Paula - uśmiechnęłam się szeroko, po czym uścisnęłam jego dłoń.
- No to mamy nową ślicznotkę w klasie. Radzę Ci uważać na Kate, nie wiadomo co jej do głowy strzeli gdy jest zazdrosna - powiedział zajadając się hamburgerem.
- Ale zazdrosna o co? O mnie? Daj spokój - machnęłam ręką.
- No nie wiem. Od razu gdy weszłaś David nie mógł oderwać wzroku od Ciebie. Nasza kochana diva klasowa od razu to zauważyła. Stara się o niego od dwóch lat, ale powiedzmy, że raczej nie jest w jego typie. Wbrew pozorom to fajny koleś, lubię go.
- Nie wiem, nie znam go jeszcze - grzebałam widelcem w sałatce.
- Niedługo poznasz, mała - poruszył śmiesznie brwiami na co ja parsknęłam śmiechem.
- Dziewczyno, jaki Ty masz śmiech! - dołączył do mnie. Słychać nas było w całej stołówce.
- A Tobie co tak wesoło? - klepnął Michela po ramieniu David. Nie zauważyłam nawet kiedy podszedł.
- Stary, słyszałeś jej śmiech? - gestem głowy wskazał na mnie.
- Słyszałem, uroczy jest - wyszczerzył swoje idealnie proste i białe zęby. - Tak w ogóle to jestem David.
- Paula - odpowiedziałam cały czas się jeszcze śmiejąc.
- Skąd jesteś? Masz trochę inny akcent.
- Z Polski. Przeprowadziłam się do cioci i mam zamiar już tu zostać.
- Spodoba Ci się tutaj, zobaczysz. W razie co masz już Caroline, Michela i mnie.
- Wiem i dziękuję - uśmiechnęłam się do wszystkich.
Rozmawialiśmy tak o wszystkim i o niczym, a ja zauważyłam, że Caroline wcale nie jest taka dziwna jak opisywała ją Kate. Jest może trochę nieśmiała, ale przy Michaelu tryska energią.
- Dobra zbierajmy się, za chwilę matma - powiedziała dziewczyna.
Reszta lekcji zleciała mi bardzo szybko. Nim się obejrzałam, już stałam przed szkoła, gotowa do powrotu do domu. Stałam z Car przed wejściem, gdy nagle usłyszałyśmy Davida.
- Podwieźć Was dziewczyny?
- Jasne - odpowiedziałyśmy równo.
Wpakowałyśmy się do samochodu. Muszę przyznać - niezły był. Usiadłam z przodu, a moja koleżanka zaraz za mną. Najpierw odwieźliśmy Caroline. Pożegnałyśmy się i już po chwili można było zauważyć jak pędem leci do domu. Zostaliśmy sami. W trakcie jazdy, zauważyłam, że David co chwilę na mnie patrzy.
- Ty się lepiej skup na drodze - zaśmiałam się.
- Spokojnie, damy radę - odpowiedział, w tym samym momencie przyspieszając.
Rozmawialiśmy trochę, gdy znalazłam się po domem cioci.
- Dzięki za podwózkę - uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ma sprawy.
Już miałam wysiadać, gdy nagle mnie zatrzymał.
- Słuchaj, daj mi swój numer. Nigdy nie wiadomo kiedy będę potrzebował korków z francuskiego.
- I co, myślisz, że ja Ci ich udzielę?
- No weź, koledze z klasy nie pomożesz? - zrobił niewinne oczka.
Zaśmiałam się i oczywiście wymieniliśmy się numerami.
- To do jutra! - krzyknęłam wychodząc.
- Cześć, cześć.
Gdy weszłam do środka, od razu skierowałam się do kuchni. Zauważyłam tam ciocię, próbującą wsadzić kurczaka do piekarnika.
- Skubany za duży jest! - denerwowała się.
Wspólnymi siłami udało nam się go zamknąć i już po chwili opowiadałam jej o moim pierwszym dniu  w szkole.
- Widzisz? Nie było tak źle. Wiedziałam, że znajdziesz sobie przyjaciół, towarzyska jesteś.
Po obiedzie poszłam na górę odrobić lekcje. Gdy skończyłam postanowiłam obejrzeć jakiś film. Nagle po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół, żeby zobaczyć kto to. Nie mogłam uwierzyć...




I jeeeest :d dość szybko, ale to dlatego, że w piątek lecę do Londynu i prawdopodobnie przez tydzień nic nie dodam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D

6 komentarzy:

  1. fantastyczny rdz ;)
    Londyn? Mmm zazdroszcze :D
    A teraz Nath czy David? Nath czy David?
    Stawiam na Nathana i wolałabym, żeby to był on ;P
    mam nadzieję, że nie bedziesz długo trzymać mnie w niepewności i szybko dodasz next ;D
    Udanego wyjazdu i wenyy ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooo jaki dłuuuuuggiii :) napracowałaś się i naprawdę wyszło genialnie ! :)
    podoba mi się bardzo !
    to tam nie balanguj w Londynie za dużo i wracaj pisać nexta :) !


    wantedowe-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww..<3
    Rozdział świetny ;d
    wracaj szybko !
    czekam na nn ;d
    zapraszam do mnie, nowy rozdział :
    http://missyoutw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. kdlfhwfisklshtwe!
    Świetny.! <3
    A propo tego gościa to ma być Nath.! :D
    Do Londynu... *.*
    Zazdroszczę. xd A może spotkasz chłopaków.?? O.O
    Wracaj szybko i pisz nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę Londynu... :D
    Jak zwykle rozdział wspaniały! :P
    L.

    OdpowiedzUsuń