niedziela, 3 lutego 2013

4. Gdzieś Ty go znalazła?!

-Więc... jesteś naszą fanką? - spytał nieoczekiwanie Nathan, po prawie 20 minutach milczenia. A już miałam nadzieję, że nie będziemy musieli rozmawiać.
- Fanką to za dużo powiedziane. Po prostu lubię Waszą muzykę - odpowiedziałam, starając nie patrzeć się mu w oczy. Tak, było mi niezręcznie siedzieć z nim w jednym aucie, po tym wszystkim co jeszcze niedawno się działo. Bałam się, że w momencie gdy na niego spojrzę, strzelę 'buraka', a tego bym nie chciała.
- Aha... A co Cię sprowadza do Londynu? Bo chyba nie przyleciałaś tu na wakacje w środku zimy?
- Postanowiłam się przeprowadzić do chrzestnej. Chcę zacząć tutaj nowe życie, poukładać sobie wszystko i w końcu być szczęśliwa - odparłam, przyglądając się równocześnie widokom, jakie miałam za szybą. Londyn nocą był cudowny.
- A co się takiego stało, że musiałaś przeprowadzić się aż tutaj? Oczywiście jeśli mogę wiedzieć.
Odwróciłam się w jego stronę. Siedział luźno oparty o fotel, z szeroko rozstawionymi nogami, zwrócony w moją stronę. Jedną ręką podpierał głowę, w tym samym momencie uważnie mi się przyglądając. Jego twarz nie wyrażała zbyt dużo emocji. Widać było po nim zmęczenie, jednak starał się tego nie pokazywać. Włosy miał rozczochrane, a szara bluza była do połowy rozpięta. Muszę przyznać, że nie prezentował się najgorzej.
- Nie obraź się, ale nie znam Cię i nie chciałabym o tym mówić - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Nie ma sprawy, rozumiem - odpowiedział mi również uśmiechem.Siedzieliśmy tak w ciszy przez jakieś kolejne 15 minut. Zobaczyłam, że Nathan bawi się telefonem, więc postanowiłam włożyć słuchawki do uszu i posłuchać muzyki. Siedziałam tak i siedziałam, patrząc przez szybę, gdy zorientowałam się, że od dłuższego czasu stoimy w miejscu.
- Dlaczego nie jedziemy? - spytałam grającego w coś chłopaka. Ten wychylił się do przodu i zaraz dał mi odpowiedź:
- Stoimy w korku i z tego co widzę, to raczej szybko nie ruszymy.
- Super - burknęłam pod nosem. - Obudzisz mnie jak będziemy już blisko domu? Zdrzemnęłabym  się chwilę - poprosiłam go.
- Jasne - uśmiechnął się do mnie po raz kolejny już dzisiejszego wieczoru, a za chwilę sam ziewnął ze zmęczenia.
- Drzemka dobrze by Ci zrobiła - poradziłam mu.
- W sumie to masz rację, oczy same mi się już zamykają. Panie Kreffer - powiedział do kierowcy - proszę dać nam znać jak będziemy na miejscu.
- Oczywiście, panie Sykes - usłyszeliśmy w odpowiedzi. Ostatni raz spojrzałam na szatyna i opierając się o drzwi, zamknęłam oczy. Nie trwało to jednak długo. Było mi zwyczajnie niewygodnie. Postanowiłam się wyprostować - jeszcze gorzej. Oparłam głowę na swojej dłoni - też nie tak. Przekręcałam się co jakiś czas, co nie uszło uwadze chłopaka.
- Jeśli chcesz, to możesz oprzeć się o moje ramię - zachęcił mnie.
- Nie, dzięki. Poradzę sobie.
Bóg wie, co mógłby mi zrobić. Po incydencie w samolocie, wszystkiego mogłam się po nim spodziewać. Wolałam nie ryzykować. W końcu ułożyłam się w miarę wygodnie, jednak przez moje wygibasy, zajmowałam 3/4 całego tylnego siedzenia. Spojrzałam na zgniecionego chłopaka, który wyglądał co najmniej śmiesznie i automatycznie wybuchłam śmiechem.
- Przepraszam - mówiłam w przerwach napady głupawki - nie odzywałeś się, że Ci źle, wiec kompletnie o Tobie zapomniałam.
- Nie no, nie krępuj się. Czuj się jak u siebie w samochodzie - odpowiedział mi również się śmiejąc - A swoją drogą masz niesamowity śmiech - popatrzył mi w oczy. Uspokoiłam się i oparłam się o fotel. Odwróciłam się w stronę szyby - dalej staliśmy w miejscu. Wypuściłam głośno powietrze i odchyliłam głowę do tyłu.
- Oprzyj się o mnie, będzie Ci wygodnie. A jeśli boisz się, że coś ci zrobię, to nie masz powodów do obaw. Obiecuję, że będę trzymał ręce przy sobie - powiedział łapiąc się jedną ręka za serce, a druga wznosząc do góry.
- No dobrze - zgodziłam się i powoli się o niego oparłam. Poczułam za chwilę jak mnie obejmuje i zaczyna miziać po ramieniu. W sekundzie zrobiłam się znowu senna. Miał rację, było mi wygodnie. Mogłabym tak przespać całą noc.
 - Śpij już - szepnął Nathan, po czym pocałował mnie w czoło.


2 godziny później


- Już jesteśmy - usłyszałam czyjś głos. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stoimy przed domem cioci. 'Nareszcie' pomyślałam. Wyszłam z samochodu i momentalnie przeszedł mnie dreszcz. Zapięłam kurtkę i czekałam, aż kierowca wyjmie mój bagaż. Za chwilę przed domem pojawiła się tak dobrze znana mi sylwetka cioci.
- Boże, w końcu! Martwiłam się o Ciebie! Dzwoniłam, ale miałaś wyłączony telefon - mówiła po czym sprawdzała czy jestem cała i zdrowa. - Tak w ogóle to czyj to samochód? Z kim przyjechałaś?
- Nie było żadnej taksówki o tym numerze, co mi powiedziałaś. A odwiózł mnie znajomy - zamyśliłam się nad ostatnim słowem - poznałam go w samolocie i potem zaproponował, że mnie odwiezie.
W tym samym momencie z samochodu wysiadł Nathan. Podszedł do chrzestnej i się przedstawił:
- Dobry wieczór, nazywam się Nathan Sykes. Paula nie miała jak wrócić, dlatego ją odwiozłem - powiedział, zniewalająco się do niej usmiechając. Niespodziewanie ta oblała się rumieńcem. No nie wierzę! Nathan Sykes zbajerował moją ciocię!
- Dziękuję, jestem bardzo wdzięczna za pomoc - odpowiedziała po czym skierowała się do mnie - no dobrze, nie będę Wam przeszkadzać. Czekam na Ciebie w środku - posłała mi ciepły uśmiech. - Dobranoc Nathan i jeszcze raz dziękuję, że ją odwiozłeś - wyciągnęła do niego rękę. Ten delikatnie ją podniósł i pocałował:
- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość.
To było co najmniej dziwne. Stałam tak osłupiała do czasu,  gdy ciocia weszła do mieszkania.
- Dobra, ja też będę się zbierać - spojrzałam na niego - Dziękuję za pomoc - wspięłam się na palce aby go przytulić. Od razu odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak przez chwilę, aż postanowiłam to przerwać.
- No to narazie - ostatni raz spojrzałam w jego oczy.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy - odpowiedział i zaczął kierować się w stronę samochodu.
Weszłam do środka i od razu zobaczyłam stojącą przy oknie ciocię.
- No nie mów, że nas podglądałaś - zaśmiałam się.
- Gdzieś Ty takiego przystojnego chłopaka znalazła?! - spojrzała na mnie z niedowierzaniem, po czym razem wybuchłyśmy śmiechem. Opowiedziałam jej o wszystkim ( bez zbędnych szczegółów ) i skierowałam się do swojego pokoju. Walnęłam się na łóżko i leżałam tak parę minut. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i od razu iść spać. Po wykonanych czynnościach przypomniałam sobie o telefonie. Podłączyłam go do ładowarki i włożyłam pod poduszkę. Zaczęłam szukać słuchawek w torebce. Co jak co, ale bez nich nie zasnę. Nigdzie jednak ich nie było. Dotarło do mnie, że musiałam je zostawić w samochodzie. Za chwilę usłyszałam dźwięk sms. Wsunęłam rękę pod poduszkę i odblokowałam telefon. Dostałam wiadomość od nieznanego numeru.
'Zostawiłaś w samochodzie słuchawki. Nie martw się, jutro Ci je podrzucę. Nathan ;)
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zastanawiało mnie jednak, skąd skubany ma mój numer.
'A właśnie ich szukałam ;) W takim razie z góry dziękuję. I będziesz się tłumaczył jutro, skąd dorwałeś mój numer telefonu. A teraz wybacz, ale idę spać. Dobranoc ;)
Nie czekałam długo na odpowiedź.
' Ma się swoje sposoby :D Nie męczę Cię już więcej. Do jutra ;)'
Wsunęłam z powrotem telefon pod poduszkę i w przeciągu kilku minut zasnęłam.




Jest i trzeci rozdział. Według mnie wyszedł strasznie, no ale Wam zostawiam ocenianie :D Baaaardzo proszę o komentarze każdego kto to czyta, gdyż jest to dla mnie naprawdę ważne :O

4 komentarze:

  1. Ooo .....
    Nath zrehabilitował się

    OdpowiedzUsuń
  2. "Gdzieś Ty takiego przystojnego chłopaka znalazła?!"
    ja też chce znaleźć ^^
    'jutr' będzie ciekawią ;**
    pisz szybko next kochana !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko fajnie, tylko skąd on ma jej numer. Ciekawe, bardzo ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  4. No prosze prosze. :D
    Nathanek robi sie dorosły. ^^
    Mrrr... xd
    Dawaj nexta. :)

    OdpowiedzUsuń