sobota, 2 lutego 2013

3. Podobasz mi się

Co jest do cholery? Przekręciłam głowę i zobaczyłam stojące nad fotelem Nathana nieznane mi dziewczyny. 'Pewnie fanki' pomyślałam. Postanowiłam to zignorować i włożyłam do uszu słuchawki. Jednak co zrobisz jak nic nie zrobisz - nastolatki krzyczały wniebogłosy, gdy Nath się do nich uśmiechał. Po kilkunastu minutach miałam tego dosyć. Byłam zmęczona, chciałam jak najszybciej i  w spokoju dolecieć na miejsce. Postanowiłam się przesiąść. Gdy zbierałam swoje rzeczy usłyszałam głos Nathana:
- A Ty dokąd się wybierasz? Myślałem, że będziesz mi towarzyszyć podczas lotu. - dopowiedział, wykrzywiając swoje kąciki ust ku dołowi.
- Trochę tłoczno się tu zrobiło, nie sądzisz? Przykro mi, ale wolę spędzić te dwie godziny w ciszy i spokoju, bo możesz mi wierzyć albo nie, ale naprawdę, jedyne o czym w tej chwili marzę, to być już na miejscu - odpowiedziałam chłopakowi, w tym samym momencie rozglądając się za wolnym fotelem.
- Poczekaj chwilę - złapał mnie za rękę po czym zaczął mówić do fanek. - Na pewno wiecie jak bardzo, baaaardzo, bardzo Was wszystkie kocham. Jesteście dla mnie najważniejsze, ale dzisiaj wyjątkowo mam za sobą ciężki dzień i chciałbym spędzić tę podróż sam - wypowiadając ostatnie słowo, zerknął na mnie ukradkiem. - Możemy zrobić tak. Jeśli chcecie, zaśpiewam specjalnie dla Was piosenkę - dziewczyny aż podskoczyły z radości - a potem każdy wróci na swoje miejsca. To jak? - wszystkie pokiwały twierdząco głowami oczekując na obiecaną piosenkę.
Wyrwałam swoją dłoń, którą cały czas trzymał, gdyż zauważyłam wolne miejsce obok dziewczyny, którą poznałam z lotniska. Podeszłam bliżej, upewniając się czy mogłabym tam usiąść.
- Jasne - odpowiedział mi niepewnie delikatny, dziewczęcy głosik, jednocześnie uśmiechając się do mnie. Była Angielką.
- Dzięki - również odpowiadając jej uśmiechem. - Jestem Paula - podałam jej rękę.
- Caroline - uścisnęła ją.
Od tej pory, przez cały lot rozmawiałyśmy ze sobą. Opowiedziałam jej o tym, dlaczego wyjeżdżam do Londynu, jakie mam plany, jak bardzo nienawidziłam swojego miasta oraz o tym, że nie dogadywałam się z rodzicami. Nie wiem czemu, ale uznałam, że jest osobą godną zaufania. Dziewczyna wyraźnie poczuła to samo, gdyż również opowiedziała mi o swoim dotychczasowym życiu. Dowiedziałam się, że ma tyle samo lat co ja, jest jedynaczką, ma bardzo bogatych rodziców, jednak nigdy nie ma ich w domu. 'To tak jak u mnie' pomyślałam sobie. W Polsce była w odwiedzinach u dziadków. Opowiedziała mi o tym, jak co roku przylatywała do nich na wakacje oraz jak bardzo jest z nimi zżyta. Najgorszymi momentami są rozstania z nimi. Mówiła również o szkole, o tym, że nie ma żadnych przyjaciół. Słuchając jej historii, spoglądałam co jakiś czas w stronę Nathana. Siedział w bezruchu, więc pewnie spał. Gdy tak dalej rozmawiałyśmy, usłyszałam za sobą głos stewardessy - bardzo proszę przesiąść się z powrotem na swoje miejsce, niedługo będziemy lądować - wypowiedziała formułkę, po czym posłała mi sztuczny uśmiech. Posłusznie zaczęłam zbierać swoje rzeczy i iść w stronę Nathana.
- Poczekaj!- zawołała Caroline - dałabyś mi swój numer? Bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawia i pomyślałam, że może kiedyś byśmy się jeszcze spotkały, skoro zostajesz na dłużej - powiedziała niepewnie.
- Jasne - wyszczerzyłam się do niej w szczerym uśmiechu. Wpisałam jej swój nowy numer telefonu po czym ruszyłam dalej. Tak jak mi się wydawało - Nathan spał. Siedział z brzegu, co oznaczało, że musiałam jakoś przedostać się pod okno. Nie chcąc go budzić, zaczęłam dziwacznie przez niego przechodzić. Najpierw przerzuciłam torbę. ' I jak ja mam to niby zrobić?' powiedziałam do siebie w myślach. Przełożyłam jedną nogę na drugą stronę, tym samym delikatnie dotykając jego nóg. 'Tak trzymaj Paula, spokojnie, uda Ci się'. Byłam zwrócona do niego przodem, dlatego przez chwilę mu się przyjrzałam. Jak to możliwe, żeby cham wyglądał słodko podczas snu? No nic. Już miałam dołączać drugą nogę do pierwszej gdy poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie w talii i usadowiają na swoich kolanach. To był Nathan. Wyszczerzył się do mnie i powiedział zachrypniętym głosem:
- Jak tak bardzo chciałaś być blisko mnie, wystarczyło tylko poprosić.
- Nie chciałam Cie po prostu budzić - chciałam wstać, jednak chłopak dalej kurczowo trzymał mnie po bokach. - Mógłbyś mnie już puścić? Za chwilę lądujemy.
- Uwierz, że ze mną, bądź jak w tym przypadku - na mnie, jesteś bezpieczniejsza niż gdziekolwiek indziej - powiedział to i zbliżył swoją twarz do mojej. Spojrzałam w jego oczy, które przepełnione były pożądaniem. Zaczął podwijać mi sweterek i delikatnie dotykać swoimi ciepłymi dłońmi mojej nagiej skóry pleców. Przeszedł mnie dreszcz. Chłopak skierował swój wzrok na moje usta coraz bardziej przybliżając się do mnie i coraz zachłanniej błądzić rękoma po dolnej części moich pleców. Nie wiem co się ze mną działo w tamtym momencie. Byłam już gotowa dać mu się pocałować, gdy nagle wrócił do mnie zdrowy rozsądek. Szybkim ruchem zdjęłam jego ręce z mojej talii i już po chwili siedziałam na swoim miejscu. Chłopaka zamurowało. Znowu. Przez chwilę patrzył tępo przed siebie, gdy za chwilę powoli odwrócił się w moją stronę. Udawałam, że tego nie widzę, jednak serce cały czas waliło mi jak szalone. 'Proszę zapiąć pasy. Lądujemy.' - rozległ się w głośnikach głos tej samej stewardessy, która wcześniej kazała mi się przesiąść z powrotem na swoje miejsce. No i znowu - zaczęło się. Ciśnienie w mojej głowie zaczęło wariować, przez zamknięte oczy zaczęły mi spływać pojedyncze łzy.
- Ciii, nie płacz, za chwilę wylądujemy. - powiedział do mnie czule Nathan, znowu dotykając mojej dłoni. Nie opierałam się. 5 minut później można było już wysiadać. Byłam gotowa do wyjścia, gdy chłopak zagrodził mi drogę. Uniosłam głowę. Przyglądał mi się uważnie.
- No co? - spytałam, gdy byłam pewna, że on pierwszy się nie odezwie.
- Nie wiem nawet jak masz na imię - powiedział, dalej uparcie mi się przyglądając.
- Paula.
- Nathan, miło mi. Przy okazji, chciałbym Cię przeprosić za ten incydent z krzesłem. Zachowałem się jak ostatni cham. Przepraszam.
- Tylko za to chcesz mnie przeprosić? - spytałam w nadziei, że zorientuje się o co mi chodzi.
- A zrobiłem coś jeszcze, za co miałbym Cię przepraszać? - doskonale wiedział o co pytałam.
- Nie no, jeśli uważasz, że wszystko jest już w porządku to okej, przyjmuję przeprosiny. - opowiedziałam kierując się do wyjścia.
- Nie tak szybko. - złapał mnie od tyłu w talii i przyciągnął do siebie, szepcząc do ucha - Miałbym Cie przepraszać za coś co podobało się i mi i Tobie? Nie oszukasz mnie. Widziałem w Twoich oczach, że działam na Ciebie tak samo jak Ty na mnie. Gdyby nie Twój zdrowy rozsądek, który odezwał się w najgorszym z możliwych momentów, pocałowałbym Cię i wiem, że by Ci się spodobało. - zaczął mocniej mnie ściskać i przyciągać do siebie. - Podobasz mi się. Nie znam Cie, ale podobasz mi się. - odsunął moje włosy i delikatnie pocałował w kark. Pod wpływem jego ciepłego oddechu, który czułam na swojej skórze, nogi momentalnie zrobiły mi się jak z waty. Serce znowu zaczęło szybciej bić. 'Przerwij to, przerwij to!' podpowiadał mi dobrze znany głosik w mojej głowie. Nie potrafiłam, nie mogłam, nie chciałam... Miał rację, działał na mnie w jakiś niewyjaśniony sposób. 'Nie tu, nie teraz' wreszcie się ocknęłam. Wyrwałam się z jego objęć. Zaczęłam iść prosto przed siebie, nie oglądając się za nikim. Musiałam czekać na odbiór bagażu. Gdy na ruchomej taśmie pojawiła się, znana mi tak dobrze, granatowa torba, szybko ją chwyciłam i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Rozglądałam się po zebranych ludziach, szukając wzrokiem cioci. Niestety nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i już po chwili prowadziłam rozmowę.
-Cześć, gdzie jesteś? Nigdzie nie mogę Cię zobaczyć - mówiłam przez telefon, dalej rozglądając się po ludziach.
- Przepraszam, nie dam rady Cię odebrać. Musiałam dłużej zostać w pracy, a znasz mojego szefa - nie ma zmiłuj.
- Dobrze, rozumiem. Tylko jak mam teraz dojechać do Ciebie? - spytałam lekko przestraszona.
- Nie martw się. Idź w stronę postoju taksówek. Zadzwoniłam wcześniej i zamówiłam specjalnie dla Ciebie. Kierowca wie, w która stronę ma jechać. Numer taksówki to 7765. Czekam na Ciebie! - powiedziała radośnie.
- Okej, to ja pewnie niedługo będę - powiedziałam i się rozłączyłam. Tak jak kazała mi ciocia - zaczęłam kierować się w stronę w stronę postoju. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć numeru taksówki. Zaczęłam panikować. Co ja teraz zrobię? Postanowiłam zadzwonić do chrzestnej. Super, padła mi bateria. Zrezygnowana usiadłam na krawężniku w oczekiwaniu na zbawienie.
- Czemu tu siedzisz? - usłyszałam znajomy głos. To był Nathan.
- Ciocia musiała zostać dłużej w pracy, dlatego wynajęła taksówkę, żeby odwiozła mnie do niej. Ale nigdzie nie ma tej taksówki i nie mam jak wrócić- wytłumaczyłam mu w skrócie.
- Chodź - wyciągnął w moją stronę rękę. Nie miałam w sumie nic do stracenia, więc ją chwyciłam. Wziął mój bagaż i zaczął kierować się w stronę czarnego samochodu.
- Ej, gdzie Ty mnie prowadzisz?
- No jak to gdzie. Odwiozę Cię do domu, przecież nie masz jak wrócić. Nie zostawię Cię tu samej - powiedział, otwierając mi drzwi do samochodu. Wsiadając uśmiechnęłam się do niego, w geście wdzięczności. Za chwilę usiadł koło mnie i spytał pod jaki adres ma jechać. Powiedziałam mu, a on przekazał kierowcy. Po chwili byliśmy już w drodze.

5 komentarzy:

  1. Dobrze że chociaż przeprosił
    Paula się w nim zakochała :D
    Ale mam wytrzeszcz na ryju
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. on wie co to znaczy "przeprasza"
    hahaha ! <3
    fajny !
    czekam na NEXTA
    ZAPRASZAM DO MNIE !
    http://twgbkarollla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. o kierwa co za gentelman z Nathana na koncu sie zrobil xD
    noooo sama czytalam z nutka pozadania ;D

    rozkrecaj sie, rozkrecaj i daj nastepny ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. http://twgbkarollla.blogspot.com/2013/02/liebster-award-i-versatile-blogger.html
    nominowałam cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. zakochałam się w tym opowiadaniu!!!! :D
    Rozdział świetny :P

    jak masz chwilę to wpadnij do mnie :) http://opowiadanie5.blogspot.com/

    Pozdro Lula :D

    OdpowiedzUsuń